czwartek, 29 czerwca 2017

Legendy: powstanie Torunia i nawrócenie pogańskiego plemienia Pogezanów

Herb Nowego Miasta Torunia na XIV-wiecznej pieczęci
Niedługo opublikuję kolejny rozdział powieści, jego akcja toczy się pod koniec roku 1227 oraz w pierwszej połowie roku następnego. W poprzednim poście przybliżyłem Wam kilka ważnych ciekawostek historycznych dotyczących biskupa Chrystiana. Dziś z kolej chciałbym abyście przeczytali dwie legendy, które opowiadają o założeniu Torunia i nawróceniu pruskiego plemiona Pogezanów (Pogezan).

Dzięki tym legendom łatwiej Wam będzie zrozumieć kolejne rozdziały powieści ;)


Legenda 1: Jak powstało miasto Toruń
Wiosną roku 1231, gdy mistrz krajowy Herman Balk wraz z garstką swych wiernych rycerzy przekroczył Wisłę [wyruszyli z Nieszawy – przypis autora bloga] i po raz pierwszy z mieczem w ręku wkroczył w pruską ziemię, założył on niezwłocznie gród obronny Toruń.

Legenda przenosi powstanie miasta Toruń na czas dużo wcześniejszy. W roku 725 miał mianowicie szlachetny i potężny wódz rzymski zwany Thorendusem dokonać podboju Prusów i podporządkować ich władzy Rzymu. Tenże wódz wybudował nad Wisłą miasto i nazwał je swoim imieniem Thorn – Toruń.
Chcąc zapoznać podbitych Prusów z rzymskimi bogami, zwycięski dowódca zbudował w nowo założonym mieście bogato urządzoną świątynię, która istniała przeszło pięćset lat. W owej świątyni stał posąg rzymskiej bogini.

Przedstawiał on pannę pełną wdzięku, z długimi rozpuszczonymi włosami, wykonaną ze śnieżnobiałego marmuru. Jej głowę zdobił ukwiecony wianek z mirty, a w ustach tkwiła nierozkwitnięta róża. Lewa strona jej ciała była otwarta tak, że można było wyraźnie widzieć serce, z którego wydobywała się wiązka promieni. Bogini trzymała w lewej ręce miniaturę kuli ziemskiej, w prawej zaś trzy złote jabłka. Złoty powóz, w którym stała, był zaprzężony w dwa łabędzie i dwa białe gołębie. Obok bogini stały trzy nadobne panny, które przekazywały sobie wzajemnie złote jabłka.
Także z czasów panowania Zakonu Niemieckiego zachowało się też kilka różnych legend nawiązujących do rodowodu miasta Toruń.

Według jednej z tych legend miano tutaj pod wielkim dębem oddawać cześć północnemu pogańskiemu bogowi, Thorowi. Wokół dębu wybudowano twierdzę. Tę pogańską twierdzę nazwano imieniem pogańskiego boga Thor-Thorn-Toruń. Rycerze zakonni zdobyli ową twierdzę i wybudowali wokół świętego dębu zamek warowny, zachowując starą nazwę. Jeszcze dziś herb Nowego Miasta Toruń przedstawia wieżę obronną na drewnianych balach, przypominającą pierwszy zamek obronny. Wobec tego jednak, że był on corocznie zalewany, rycerze zakonni zbudowali nowe miasto o tym samym imieniu na wyższym, korzystniejszym miejscu. Ruiny dawnego Torunia pokrywa dziś ziemia.
(…)
Wreszcie według kolejnej legendy rycerze zakonni musieli przy zdobywaniu warowni pogańskiej stoczyć wyjątkowo ciężki bój. Prusowie walczyli z wielką zaciekłością i bronili dzielnie bramy wejściowej do twierdzy. Aby zmobilizować się do kolejnego natarcia, rycerze zakonni wydawali wojenny okrzyk: „Tor-an!” – na bramę!

To zawołanie wojenne odniosło wreszcie pożądany skutek. Atakujący ruszyli ponownie pod bramę warowni i zajęli ją. Na pamiątkę tych zaciętych walk nazwali oni swoje pierwsze miejsce osiedlenia się nad Wisłą i które było dla nich jednocześnie bramą do Prus Tor- an; z tego wyrazu powstała znana dziś nazwa Thorn – Toruń.

Herby Starego Miasta Torunia i Nowego Miasta Torunia


Legenda 2: Nawrócenie Pogezanów
Po dokonaniu przez Zakon Niemiecki podboju Pomezanii, mistrz krajowy Hermann Balk skierował swój zwycięski miecz przeciwko sąsiedniej ziemi Pogezanów. Wkrótce i ta ziemia została, mimo zaciętego oporu pogańskich Pogezanów, podporządkowana wraz z jej mieszkańcami Zakonowi.

Na jej obszarze wybudowano w roku 1237 zamek i założono miasto Elbląg. Nowo wzniesiony, potężny zamek był dla bitnych pogezańskich wojowników i ich księcia symbolem wroga. Okazało się, iż podporządkowali się oni tylko pozornie Zakonowi. W rzeczywistości zbierali siły i po zorganizowaniu się wzniecili powstanie. Ich liczne oddziały wojskowe podeszły pod Elbląg, aby zdobyć to miasto i zburzyć warowny zamek. Atak na miasto i zamek nie udały się jednak. Pogezanie stracili przy tym wielu wojowników i zrezygnowali z dalszych walk. Swoją nienawiść skierowali wszakże przeciwko okolicznej ludności, dokonując mordów, rabunków i zniszczeń.

Po dokonaniu tych okrucieństw, obładowaniu wszelkiego rodzaju łupami rozpoczęli odwrót do swych siedzib. Nieliczni rycerze zakonni broniący miasta i zamku przyglądali się ze złością odwrotowi wroga. Pomyśleli, że Pogezanie nie będą się zapewne spodziewali ataku z ich strony, a przewożąc zrabowane łupy na koniach, nie będą w stanie stawić im skutecznego oporu. Mały oddział rycerzy zakonnych zdecydował się więc na śmiały, choć ryzykowny wypad z zamku i podążył za rabusiami.

Stał się cud. Pogezanom zdawało się, że ściga ich niezliczona ilość rycerzy zakonnych. Każdy z rycerzy jawił się im jakby ich było dziesięciu. Co więcej, mały z początku oddział rycerzy stale się powiększał.
Przerażeni Pogezanie porzucali prędko łupy wojenne i uciekali w popłochu. Wreszcie zorientowali się, że w rzeczywistości ścigało ich jedynie kilku rycerzy. Uznali, że Bóg chrześcijański jest po stronie braci Zakonu Niemieckiego i dlatego zawarli z nim ostatecznie pokój.
Po ich całkowitym podporządkowaniu się władzy Zakonu przyjęli chrzest i zostali chrześcijanami.


Obie legendy pochodzą z: Roman Apolinary Regliński, W kręgu legend krzyżackich, wydanie II, Gdynia 2008.








środa, 28 czerwca 2017

Biskup Chrystian i jego: "Księga synów Beliala..."



Każdy kto czyta moją powieść wie, że staram się zagłębić w mało znane i często słabo opisane wydarzenia historyczne z lat 20-tych XIII wieku. Do tej pory skupiłem się na okresie przed przybyciem Zakonu krzyżackiego.

Zanim przejdę do meritum tego artykułu chciałbym wspomnieć o kilku historycznych faktach, tak na wszelki wypadek, gdyby "ekspertom" przyszło do głowy tłumaczyć mi szkolne prawdy typu: Krzyżacy przybyli walczyć z pogańskimi Prusami w 1226 roku. Otóż w 1226 roku książę Konrad mazowiecki tylko zaprosił (ustnie) Zakon na swoje ziemie. Tylko tyle, żadni krzyżaccy rycerze do Płocka (nie wspominając o pogańskich Prusach) w tym roku fizycznie nie dotarli.


Trochę to wyglądało tak jakby książę Konrad mazowiecki jeszcze się wahał, ale zostawmy to. Fakty, w uproszczeniu wyglądają następująco:

1. Najpierw w listopadzie 1227 roku we wsi Gąsawa na Kujawach, czyli na ziemiach Konrada mazowieckiego doszło do masakry podczas której zginął Leszek Biały. Szczegóły historyczne tego wydarzenia opisałem w kwadratowych nawiasach tu: KLIKNIJ

2. Dopiero jakiś czas po pogrzebie Leszka Białego, dokładnie 23 kwietnia 1228 r. na zamku w Bieczu (Małopolska) książę Konrad mazowiecki wystawił dokument na mocy którego nadał Zakonowi krzyżackiemu Ziemię Chełmińską oraz wieś Orłowo. Dokument ten stanowił pisemne potwierdzenie ustnej umowy, którą książę od 1226 roku miał z Krzyżakami. Tak więc to rok 1228 możemy uznać za datę sprowadzenia Zakonu krzyżackiego do Polski.

3. Warto wiedzieć, że dopiero w 1228 roku na Mazowsze przybyli dwaj Krzyżacy Filip von Halle i Henryk Böhme oraz rycerz nie należący do Zakonu o imieniu Konrad. Ciekawe jest to, że realne działania zbrojne Zakon krzyżacki rozpoczął dopiero ok roku 1230. Najpierw (zgodnie z legendą) siedmiu rycerzy Zakonu osiedliło się w Nieszawie – po lewej stronie Drwęcy. Na poniższej mapie pokazałem kierunek ich początkowej ekspansji (wszystko zaczyna się przy białej tarczy z czarnym krzyżem w lewym dolnym rogu mapy).


Białe strzałki pokazują kierunek ekspansji Zakonu krzyżackiego. Wszystko zaczęło się w Nieszawie (mapka, którą kiedyś stworzyłem na potrzeby mojej powieści)

W 1230 r. Krzyżacy musieli odbić z rąk pogan Ziemię Chełmińską, co oznacza, że chrześcijanie zostali z niej wyparci w poprzednich latach. Sąsiednia Ziemia Lubawska też zapewne upadła, a biskup Chrystian musiał schronić się w Płocku lub Zantyrze. Ochrzczony w 1216 roku (dzięki biskupowi Chrystianowi) potężny pruski władca o imieniu Surwabuno pewnie został zabity za to, że zdradził pruskich bogów. Właśnie dlatego fabuła mojej powieści tak się potoczyła. Z tego powodu w ostatnim rozdziale napisałem, że Lubawa i Ziemia Chełmińska w 1223 roku zostały ponownie opanowane przez Prusów, a biskup Chrystian razem z cudowną figurką matki Boskiej Lipskiej musiał uciekać do Płocka.

4. Krzyżacy zaatakowali pogan od strony Nieszawy, poruszali się drogą wodną, precyzyjnie rzeką Wisłą. Zauważcie, że dopiero w 1233 roku Toruń i Chełmno otrzymały prawa miejskie. Prędzej oba "miasta" zapewne istniały pod postacią grodów, a może i były czymś więcej niż tylko grodami? Kto to wie.




Biskup Chrystian i jego: "Księga synów Beliala..."

A teraz przechodzimy do fascynującego meritum niniejszego artykułu :)

W latach 1455 – 1530 żył pewien dominikanin związany z klasztorami w Elblągu i Gdańsku. Nazywał się Szymon Grunau. Według niego biskup Chrystian w latach 20 lub 30 XIII wieku napisał Kronikę.

Wspomniany Grunau twierdził, że odnalazł ją w 1517 roku zamurowaną w ścianie (jakiegoś tam budynku). Była to kronika napisana przez biskupa Chrystiana i nosiła tytuł: "Liber Filiorum Belial cum suis superstitionibus Brutice factionis incipit cum moestilia cordis" ("Księga synów Beliala..."). Kronika ta była poświęcona pogańskim plemionom pruskim, które biskup Chrystian starał się nawrócić na chrześcijaństwo.

Wiele osób myślało, że Kronika ta nigdy nie istniała, ja jednak wierzyłem, że "coś w tym jest". Otóż natrafiłem na ciekawy artykuł, który możecie przeczytać na tej stronie:

https://poselska.nazwa.pl/wieczorna2/historia-starozytna/wstep-do-kroniki-starozytnych-prusow-pt-liber-filiorum-belial

W artykule tym napisano, że "Kronika Biskupa Chrystiana", a precyzyjniej jej wstęp, odnaleziono. Ciekawe prawda? Oczywiście fakt, że taka kronika istniała nie oznacza, że to Biskup Chrystian na sto procent ją napisał, nie wiemy też, czy mówi ona prawdę. Mimo wątpliwości jest to fascynujące :)

Oto dwa cytaty ze wspomnianego artykułu:
"Liber filiorum Belial- pierwsza kronika pruska biskupa Chrystiana przez lata uchodziła za zagubioną. Porządkując dokumenty elektroniczne, znaleźliśmy do niej wstęp, wyszperany w królewieckim archiwum, w dokumentach Łukasza Dawida. To z niej pochodzą opowieści o Wajdewucie, Bruteno, pogańskim papieżu Krywe Krywejto, czy o starożytnym podróżniku bityńskim który w czasach początków naszej ery miał przetrwać wyprawę badawczą do ziem północnych i opisać ją w dziele znalezionym w Płocku".

"Chrystian był pierwszym biskupem chełmmskim czyli pruskim. Jest autorem kroniki uważanej za zaginioną, opisującej dzieje starożytnych Prusów, cytowanej przez Granawa Hennebergera i Waisseliusza i Łukasza Dawida a także przez kronikarzy pruskich. Szymon Grunau w wielu miejscach wspomina o zaginionej dziś „Liber filiorum Belial”, przytacza też z niej rozmaite informacje".



W artykule tym natrafiłem na wzmiankę o tym, że Chrystian, który w 1216 roku został mianowany przez papieża Innocentego III biskupem pogańskich Prus napisał swoją Kronikę (Liber filiorum Belial...) dzięki kanonikowi płockiemu Jarosławowi. Kanonik ten pożyczył Chrystianowi starą kronikę pisaną cyrylicą, którą biskup przetłumaczył sobie na język łaciński, dodał do tego to co sam wiedział i zatytułował: "Liber Filiorum Belial cum suis superstitionibus Brutice factionis incipit cum moestilia cordis" ("Księga synów Beliala..."). Wiem, że przychodzi Wam na myśl Belial=demon jednak to mogło chodzić o Księgę dzikusów, pogan (coś w tym stylu, a przynajmniej tak mi się wydaje).

Zastanawiające jest to o czym była kronika (księga) spisana cyrylicą, którą kanonik pożyczył biskupowi? Czyżby kanonik Jarosław sam interesował się pogańskimi Prusami i napisał o nich książkę? Chyba raczej nie, bo wątpię żeby płocki kanonik spisywał swoje obserwacje cyrylicą. Zapewne książkę tę napisał jakiś wschodni autor i potem trafiła ona w ręce kanonika z Płocka, który z kolei przekazał ją biskupowi Chrystianowi. Jakakolwiek była treść tej książki biskup wykorzystał ją podczas pisania swojej Kroniki.


Biskup Chrystian - moje przemyślenia:
Biskup Chrystian z Oliwy – postać historyczna. Urodził się w 1180 roku, a zmarł w drodze powrotnej z soboru powszechnego w Lyonie (4 grudnia 1245 roku). Jego śmierć jest niezwykle tajemnicza. Zawał z powodu stresu? A może ktoś pomógł mu odejść z tego świata aby odebrał szybciej nagrodę za nawracanie pogańskich Prusów? Jedno jest pewne w chwili jego śmierci trwał ostry konflikt. Zarzewiem tego konfliktu była oczywiście polityka. Najpierw biskup Chrystian w tajemniczych okolicznościach dostał się do niewoli u pruskiego plemienia Sambów (obecnie obwód kaliningradzki). W niewoli tej był od 1233 do 1239 roku. Zakon krzyżacki w tym czasie rozegrał wszystko perfekcyjnie do tego stopnia, że biskup Chrystian praktycznie nie miał do czego wracać, równie dobrze mógł on umrzeć w pogańskiej niewoli. 

Najpierw zlekceważono decyzję papieża Innocentego III, który w roku 1216 (w tym samym roku papież ten zmarł) uczynił Chrystiana biskupem całych Prus. Piszę zlekceważono, bo w czasie, w którym biskup był w niewoli u pogan ówczesny papież zamiast ratować swojego biskupa w 1238 roku zdecydował, że Prusy zostaną podzielone na trzy diecezje. Prędzej w 1235 roku Bracia dobrzyńscy (Pruscy Rycerze Chrystusowi), którzy powstali dzięki biskupi Chrystianowi zamiast ruszyć mu z pomocą połączyli się z Zakonem krzyżackim. Mało tego w 1235 roku Zakon krzyżacki wymyślił tzw. „Złotą Bullę z Rimini”, na której sfałszowali datę wystawienia na 1226 rok. W polityce międzynarodowej zaakceptowano dokument jako autentyczny wydany 26 marca 1226 roku w mieście Rimini przez cesarza rzymsko-niemieckiego Fryderyka II. 

W bulli tej cesarz ubzdurał sobie, że jest uniwersalnym władcą chrześcijańskiej Europy, a w tym i Prus. Czujecie to? Cesarz niemiecki w Złotej Bulli z Rimini uznawał za legalne wszystkie krzyżackie podboje w Prusach, to co Krzyżacy zdobyli było ich, a Polacy mają się odczepić. Nagle okazało się, że biskup Chrystian nie ma prawa do niczego, wszystko należy się krzyżakom bo tak powiedział Fryderyk II. Niestety Polska była wówczas rozbita na dzielnice, nie mieliśmy swojego króla, który by zebrał piastowskie rycerstwo i przejechał się do Niemiec, aby spalić cesarzowi kilka miast i przekonać mieczem, żeby się odwalił od tego co się u nas dzieje. Solidny król by zrobił porządek zarówno z Prusami, jak i okrutnikiem Konradem mazowieckim i jego żoną Agafią oraz z Zakonem krzyżackim. No, ale króla w Polsce nie było, a biskup Chrystian w 1239 roku po wyjściu z sambijskiej niewoli musiał się nieźle zdziwić. Oczywiście ten wytrawny polityk, który nawrócił Surwabuno i Warpodę się nie poddał. Słał pisma do papieża, jeździł na sobory, protestował przeciwko polityce Zakonu krzyżackiego. Mimo protestów biskupa Chrystiana legat papieski Wilhelm z Modeny w 1243 roku podzielił diecezję pruską na cztery mniejsze diecezje należące do metropolii ryskiej. Były to: diecezja chełmińska, warmińska, pomezańska i sambijska. Zaproponowano żeby biskup Chrystian objął zwierzchnictwo nad diecezją chełmińską. On jednak nie zgadzał się z decyzją papieskiego legata i do końca życia uważał się za biskupa całych Prus. Ziemię Lubawską włączono do diecezji chełmińskiej, której biskupi zbudowali sobie kamienno-ceglany zamek w Lubawie. 



Biskup Christian uwieczniony w herbie Lubawy.