ROZDZIAŁ 8
POŁOWICZNY „SUKCES”
KRUCJATY PAŹDZIERNIK 1222 ROK
[ Opis mapy:
Pomezania:
Jak
widzicie zaktualizowałem i rozbudowałem mapę, którą dodałem w rozdziale
siódmym. Aby nie powstał chaos umieszczę w tym miejscu nowe informacje oraz
powielę niektóre opisy z poprzedniego rozdziału. Dzięki temu będziecie mieli w
jednym miejscu zgromadzony mój aktualny stan wiedzy na temat miejscowości,
grodów, ziem itp. przedstawionych na mapie. A więc zacznijmy od tego, co nowe,
czyli od Pomezanii.
Pomezanię oczywiście zamieszkiwało
pruskie plemię Pomezan, które w 1222 roku było raczej pogańskie. Choć podobno
biskup Chrystian jakieś luksy u Pomezan dał radę nawrócić. Żadna z
miejscowości, którą umieściłem w południowej części Pomezanii nie jest zmyślona
na potrzeby powieści. (Całą Pomezanię planuję przedstawić na kolejnych mapach).
Tak więc: Prezla, Rudencz, Geria, Resia, Pobuz, Kwedis, Kerseburg i Jerzwałd są
prawdziwe, istniały lub istnieją do dnia dzisiejszego. Część z nich widnieje na
mapie Toeppena, którą możecie obejrzeć tu: https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIrnaoU1htJ2FtmP9KWeaQRQ98YGlnASSmSRUXLjV-mM_GgD5pQz1flCmP_TV41N2rVmcMor-0AAh6BwDSU8BQVPPbKcvE01M96z_GctLmGB7DaMxGAkEzJs0RRtVoriBWMGqURhF0pnQ/w1080-h839-no/m4.jpg
Poza
tym ziemie (luksy, grody) Resia, Geria, Prezla i Rudencz są omówione
szczegółowo i merytorycznie przez Seweryna Szczepańskiego na tej stronie: http://www.academia.edu/1025753/Granice_pruskich_ziem_Prezla_i_Rudencz
Jerzwałd
nie jest nazwą pruską, ale skoro nie znam nazwy pogańskiej postanowiłem umieścić
na mapie nazwę współczesną. W Jerzwałdzie archeolodzy odkryli wiele elementów
uzbrojenia takich jak m.in. okucia pochwy do mieczy. W miejscu tym znajdowało
się wczesnośredniowieczne cmentarzysko oraz budynki z piwnicami (zwykłe domy
lub jakieś budynki sakralne?). Możliwe, że w tym miejscu znajdowała sie pruska
osada handlowa.
Więcej informacji na
temat odkryć w Jerzwałdzie znajdziecie w tym artykule: http://olsztyn.gazeta.pl/olsztyn/1,48726,18449943,archeolodzy-przez-lata-beda-mieli-czego-szukac.html
Aby
jeszcze bardziej wszystko skomplikować dodam, że lauks Prusów z Jetrzwałdu
rozciągał się na północny wschód do wsi Koziny i Dobrzyki. W obu tych wsiach
znajdują się grodziska. „Prusowie na
polach jerzwałdzkich byli rolnikami i hodowcami. Uprawiali owies, jęczmień,
żyto i pszenicę, trudnili się też bartnictwem, myślistwem i rybołówstwem. Każda
rodzina pruska miała własne bydło, owce i kozy, najliczniejsze były konie.
Dobrze znali ciesielkę, tradycyjne były wyroby z kości i rogu” – źródło
cytatu: https://pl.wikipedia.org/wiki/Jerzwa%C5%82d
Poza
osadą handlową w Jerzwałdzie postanowiłem dać życie w swojej powieści rijkasowi
(zamożnemu Prusowi) o imieniu „Kerse” z Dzierzgonia. W mojej powieści używam
średniowiecznej, starszej niż „Dzierzgoń”, nazwy „Kerseburg”. Wiecie, że ja
tego nie wymyśliłem? Już w XIX wieku Max Toeppen pisał, że nazwa „Dzierzgoń”
wywodzi się od nazwy „Christburg”, a ta z kolei pochodzi od zamożnego Prusa o
imieniu „Kerse”. Najpierw gród i lauks Prusa
Kerse nazywano od jego imienia „Kerseburg” lub „Kirsburg”. Z czasem, zapewne po
jego śmierci, nazwa ewoluowała w „Christburg”. Nazwę „Dzierzgoń” wymyślili
dopiero w czasach późniejszych Niemcy (Krzyżacy albo niemieccy osadnicy).
Tak
więc „Kerseburg” to dzisiejszy Dzierzgoń. Natomiast nazwa „Kwedis”
odnosi się do dzisiejszego Kwidzynia.
Kwidzyn w pierwszej połowie XIII wieku był pogańskim grodem nazywanym właśnie Kwedis, który został zniszczony podczas
walk z chrześcijanami.
Dopiero
w 1233 roku Zakon krzyżacki odbudował i nadał prawa miejskie Kwidzyniowi oraz
Toruniowi, Chełmnu na Ziemi Chełmińskiej.
Ziemia Chełmińska:
Łoza – tak do 1251 roku nazywano dzisiejszą Chełmżę. Poniżej
wklejam ciekawy tekst ks. Stanisława Kujota, który wyjaśnia jak Łoza stała się
Chełmżą:
"Powyżej dowiedliśmy, że już przed wystawieniem
przywileju dla Chełmna i Torunia (czyli
przed 1233 rokiem – mój przypis)
porozumieli się Krzyżacy z Chrystyanem (biskupem Chrystianem – mój przypis) o zamianę dziesięcin biskupich z ziemi
chełmińskiej na daninę zbożową. Nadto przyznali Krzyżacy biskupowi 600 włók
ziemi, które mu pod Łozą czyli późniejszą Chełmżą, w Wąbrzeźnie, Bobrowie i nad
Drwęcą, w późniejszem Mszanie – in Loża . .. et in Wambrez et in Boberow et
super Drivanciam – wymierzyli. Może już Chrystian założył w swojej Łozie jakąś
siedzibę duchowieństwa misyjnego, Heidenrych (Hidenryk był biskupem
diecezji chełmińskiej w latach 1246-1263 – mój przypis) osiadł w niej od samego początku i wyniósł ją na stolicę dyecezyi,
albowiem r. 1248 mówi o miarach zboża, które kościołowi chełmżyńskiemu dawane
bywają – que ecclesie Culmseensi solvuntur – Niezawodnie on nadał też jako
Niemiec swej siedzibie nazwę Culmsee, przypominającą nazwę dyecezyi od głównego
miasta Chełmna wziętą. Obok nowej nazwy pierwotna poszła prędko w zapomnienie,
choć jeszcze r. 1246 mistrz w. tylko Łozę – Loża – znał. Lud okoliczny
przerobił nazwę Culmsee na Chełmżę”.
Radzyń Chełmiński – na mapie celowo dopisałem
„gród”, ponieważ murowany zamek w Radzyniu zbudowali Krzyżacy dopiero po 1310
roku. Warto jednak wiedzieć, że Zakon krzyżacki opanował (spalił, przejął?)
gród Radzyń po 1231 roku. Możliwe, że Krzyżacy odnowili gród albo zbudowali najpierw
drewniany zamek.
Gród słowiański
– na mapie w taki sposób oznaczyłem
obecny Toruń, który otrzymał prawa miejskie 28 grudnia 1233 roku. Kiedy dzieje
się akcja powieści, czyli w 1222 roku w okolicy obecnego Torunia znajdował się
gród, który strzegł przeprawy przez Wisłę.
Kowalewo – nazwa wsi (grodu?) pojawia się w przywileju łowickim z
5 sierpnia 1222 roku. Dziś jest to miasto, które nosi nazwę Kowalewo
Pomorskie. Ok 1231 roku zostało przejęte przez Krzyżaków, którzy zbudowali
kamienno-ceglany zamek.
Jabłonowo –
dziś Jabłonowo Pomorskie.
Pozostałe wsie i
grody na Ziemi Chełmińskiej, które umieściłem na mapie są wymienione w
przywileju łowickim z 5 sierpnia 1222 roku. Treść owego przywileju znajdziecie
tu: http://ziemialubawska.blogspot.com/2015/08/5-sierpnia-roku-panskiego-1222-biskup.html
Gród na
Jeziorze Strazym oraz Żmijewo Gród
Podczas zwiedzania Muzeum
Regionalnego w Brodnicy (w ruinach zamku) natrafiłem na makiety dwóch grodów.
Jeden z nich znajdował się we wsi Żmijewo (niedaleko jezior Niskie Brodno i
Wysokie Brodno), a drugi nad Jeziorem Strazym w Bachotku. Oznaczyłem je na
mapie kolorem żółtym i czerwonym blisko kasztelanii Michałowo. Poniżej wklejam
zdjęcia makiet z muzeum w Brodnicy:
Rekonstrukcja
grodu we wsi Żmijewo.
|
Gród
rijkasa, któremu bogowie przy narodzinach nadali imię Scillinga był trudny do
zdobycia. Zbudowany na palach wbitych w dno, z trzech stron okrążony wodami
Jeziora Skarlińskiego. Tylko z półwyspu zwanego Kuchnią, który wchodzi głęboko
w głąb jeziora można było po moście zwodzonym dostać się do wnętrza. W
przeszłości Prusowie z okolicznego lauksu zawsze, kiedy zwiadowcy donieśli im o
zbliżającym się wrogu zabierali zapasy, broń, jedzenie, rodziny, niewolników i
wszyscy uciekali do grodu. To była ich forteca, w której mogli bronić się przez
wiele miesięcy. Rolę fosy spełniało całe jezioro, a po podniesieniu długiego
mostu zwodzonego wykorzystywanie machin oblężniczych było trudne albo wręcz
niemożliwe. Ogromne trebusze miotające dużymi głazami dało się wykorzystać na
odległość, ale podjechanie taranem, który by wyważył bramę grodu było już
niemożliwe.
Scilinnga wiedział o tym doskonale, dlatego po rozmowie
ze swoimi czterema zwiadowcami i wydaniu niezbędnych rozkazów postanowił
powrócić do swej komnaty. Chciał się zrelaksować ze swoimi dwiema niewolnicami,
które cały czas czekały na niego w łożu.
- Chrześcijanie dotrą tu za kilka godzin. Do tego czasu
most zwodzony będzie już podniesiony. Zresztą i tak najpierw będą musieli ściąć
drzewa i zbudować machiny oblężnicze albo łodzie, z których będą atakować. To
wszystko wymaga czasu. W ciągu kilku dni
zapewne przybędą nam z pomocą zbrojni z Pomezanii oraz Berwe znad Jeziora
Łąkorz. Zaatakują chrześcijan z zaskoczenia, kiedy ci będą nas oblegali, zresztą
zanim to nastąpi będziemy z palisady ostrzeliwać ich wojska. To będzie
prawdziwy pogrom – ekscytował się rijkas Scillinga. - Zniszczymy wrogów naszej
wiary!
Pchnął ręką grube, wzmacniane żelaznymi sztabami drzwi,
które otworzyły się z chrzęstem.
- Obudźcie się. Moje ciało potrzebuje relaksu przed
nadchodzącym oblężeniem.
Rijkasa zdziwiło, że żadna z jego nagich, leżących na
łożu niewolnic mu nie odpowiedziała. Podszedł bliżej i dotknął jedną z nich.
Nagle przerażony dostrzegł, że obie są martwe, zadźgane sztyletem we śnie. Ich
nagie zakrwawione ciała leżały wykręcone na zwierzęcych skórach. Już chciał
ogłosić alarm, wezwać straż, już chwytał za rękojeść miecza wystającą z pochwy
przyczepionej do pasa. Daremne jednak to były próby. Żyłka, którą od tyłu ktoś
owinął dookoła jego szyi zaskoczyła go. Próbował krzyczeć jednak z jego gardła
wydobywało się tylko ciche charczenie, po kilku minutach jego ręce opadły, a
zamachowiec puścił żyłkę i położył na podłodze martwe ciało rijkasa.
Morderca był ubrany w czarny płaszcz, a jego twarz
zasłaniała maska swoim wyglądem przypominająca kruka, ptaka symbolizującego
wojnę i śmierć. To była „ona” kobieta, która zabiła wojewodę Krystyna,
najgroźniejsza z Ludzi Mroku, tajnych zabójców oddanych bezwarunkowo księciu
Konradowi mazowieckiemu i jego okrutnej żonie księżnej Agafii. Ta sama, która z
ukrycia przyglądała się walce Ścibora z mordercami próbującymi uśmiercić córkę
księcia Surwabuno.
- Książę Konrad na pewno mnie nagrodzi – jej
policzki pod maską kruka się zaczerwieniły – muszę teraz podpalić gród.
Wzięła
jedną z wiszących pochodni i położyła na łóżku z martwymi ciałami niewolnic.
Kolejną pochodnię rzuciła na ciało martwego Scillingi. Jego ubiór szybko zaczął
płonąć. Podpaliła skrzynie z sukniami jego żon i niewolnic, a następnie
zablokowała od środka drzwi wejściowe do komnaty. Niezauważona wyszła oknem i
po dachu przedostała się do jednej ze stajni stojących w grodzie.
Z dachu wieży mieszkalnej widziała ludzi, którzy z wozami po półwyspie zmierzali
w stronę mostu zwodzonego.
- Niedługo
podniosą most zwodzony i będą czekać na armię chrześcijan. Muszę wydostać się z
grodu zanim to nastąpi – pomyślała.
W stajni
było dwóch niewolników, których zabiła. Następnie podpaliła słomę. Ogień
rozprzestrzeniał się bardzo szybko. Konie uwięzione w swoich kojcach wpadły w
szał. Po chwili w stronę płonącego budynku zaczęli biec ludzie, którzy ze
studni i jeziora pobierali wodę do wiader starając się ugasić pożar. Nagle
rozległy się krzyki, że płonie również wieża mieszkalna, a dokładniej komnata
rijkasa Scillingi umieszczona w jej najwyższej części. Po chwili zaczął też
płonąć jeden ze spichlerzy z jedzeniem.
W grodzie wybuchła panika, ogień się rozprzestrzeniał na inne drewniane
budynki. Niektórzy myśleli, że nastąpił niespodziewany atak chrześcijan.
W tym
całym chaosie nikt z biegających Prusów nie zwrócił uwagi na postać w czarnym
płaszczu, która zdjęła maskę i wtopiła się w tłum. Niosła w ręce puste wiadro,
niby szła przez most zwodzony w stronę półwyspu, aby napełnić wiadro wodą
potrzebną do gaszenia ognia. Zgodnie z planem kilka razy krzyknęła w języku
pruskim:
- To
gniew chrześcijańskiej bogini, która się objawiła w Świętym Gaju na ziemiach rijkasa
Surwabuno. Nasi bogowie nas opuścili i zostawili na pastwę chrześcijan, To kara
za to, że składaliśmy bogom zbyt mało ofiar – to powinno wystarczyć,
pomyślała.
Po chwili
członkini Ludzi Mroku zauważyła, że u pogan podobnie jak u chrześcijan prosty
lud jest tak samo głupi jak ciemny. Niektórzy zaczęli wykrzykiwać, że
chrześcijańska bogini musi być silniejsza od ich bogów skoro podpaliła gród, a
inni twierdzili, że pożar wybuchł z powodu gniewu boga Perkunsa. Ludzie byli
dodatkowo przerażeni, ponieważ poza stajnią i innymi budynkami płonęła wieża, w
której znajdował się ich przywódca, rijkas.
Kiedy „ona”
była już na zewnątrz założyła swoją maskę, wyrzuciła puste wiadro i ukryła się
w głębi puszczy. Przez chwilę z zarośli obserwowała płonący gród. Krzyki ludzi,
których żywcem trawiły płomienie, odgłosy paniki, płacz dzieci napełniały jej
serce radością. To byli wrogowie jej pana księcia Konrada mazowieckiego, dlatego
ich śmierć była wspaniała.
- Książę
Konrad mazowiecki na pewno mnie nagrodzi – znowu jej twarz się zarumieniła
– wykonałam wszystkie jego rozkazy. Dobrze zrobiłam, że schwytałam zamachowca,
który próbował zamordować córkę księcia Surwabuno. Tylko on jeden zdołał uciec.
Dorwałam go w puszczy, troszkę przypaliłam, pomęczyłam i powiedział mi o
wszystkim, o tym, że rijkas Scillinga kazał im zamordować księżniczkę Lulki aby
ukarać jej ojca za odejście od wiary w starych bogów. Kiedy zaczęłam go
obdzierać ze skóry przyznał nawet o czterech wysłannikach, których Scillinga
wysłał z różnymi misjami. Mój Pan Konrad mazowiecki ucieszył się, kiedy
usłyszał, że przechwyciłam jedynego mordercę, który uciekł. Poza tym mój pan
się zaniepokoił, kiedy dotarli do niego członkowie Ludzi Mroku przysłani z
Mazowsza przez księżną Agafię, żonę mego pana. Wieści o tym, że poganie za
namową Dorotha z grodu na wzgórzu planują zaatakować Lubawę, a rijkas Scillinga
oczekuje na wsparcie Pomezan i rijkasa z luksu nad Jeziorem Łąkorz rozzłościły
mojego pana. Mój pan powiedział wówczas, że rijkasi Scillinga i Doroth są
naszymi największymi wrogami.
- Jednego
z największych wrogów mego pana właśnie zgładziłam, pora wracać –
pomyślała i ruszyła gęstą puszczą z dala o znanych szlaków w stronę drugiej
armii chrześcijan, w której ze swoimi zbrojnymi maszerował Konrad mazowiecki.
– Książę Surwabuno, książę śląski Henryku [Brodaty]
zostawiłam wam jeszcze jeden prezent. Zabiłam dwóch zwiadowców zaczajonych w
puszczy. Oni mieli przed wami ostrzec gród, aby wiedzieli, że się zbliżacie i w
porę podnieśli most zwodzony. Ciekawe, czy kiedyś się dowiecie, że to
memu panu księciu Konradowi mazowieckiemu zawdzięczacie te prezenty – zabójczyni
w masce kruka uśmiechnęła się rozmyślając o tym, co przed chwilą zrobiła i jak
sowicie zostanie nagrodzona.
- Mistrzu Ściborze boję
się.
- Giermku strach nie
jest niczym złym. Jednak musisz wiedzieć, że walka w tej puszczy nie jest
odpowiednia dla kogoś, kto niedawno rozpoczął szkolenie na rycerza.
- Dlaczego mistrzu? – zapytał zdziwiony Izbor.
- Co ci
mówiłem o podstawowych zasadach panujących na polu bitwy?
- Mistrzu
mówiłeś, że jak dwóch rycerzy pojedynkuje się na kopie konno lub pieszo na
miecze to nikt nie ma prawa wtrącać się do ich walki.
- Bardzo
dobrze giermku. Ale my jesteśmy w puszczy pełnej pogan. Poganie nie znają
naszych praw, nie przestrzegają naszych zasad. W Ziemi Świętej, w Palestynie, w
Egipcie podczas wypraw krzyżowych wielu europejskich rycerzy popełnia ten błąd.
Myślą, że Saraceni będą z nimi walczyć jeden na jednego. Poganie tymczasem niczym
bandyci czający się przy traktach na kupców potrafią w kilku rzucić się na jednego
rycerza. Powiedz mi, kiedy ratowałem Lulki, córeczkę księcia, co wówczas zrobili
pogańscy skrytobójcy?
- Mistrzu
wszyscy na raz cię zaatakowali – odrzekł giermek.
- Dokładnie
tak było uczniu. Prawdziwą walkę, zgodną z kodeksem rycerskim możesz zobaczyć
tylko, kiedy chrześcijanie walczą między sobą. Książęta piastowscy często ze
sobą wojują, szukają stronników na dworze węgierskim, czeskim i na dworach
niemieckich np. w Brandenburgii. Ale nawet tam rycerz musi być ostrożny bo na
polu bitwy często zdarzają się zwykli niepasowani zbrojni, a czasem nawet
zbóje, którym obcy jest kodeks rycerski. Poza tym prawdziwi rycerze walczą
konno, dwie konne armie stają sobie naprzeciw i z kopiami na siebie nacierają.
- Ale mistrzu tu w tej puszczy musimy się
poruszać wąskimi szlakami, przy samym grodzie też pewnie nie będzie zbyt wiele
przestrzeni, a już na pewno nie będzie tam tak dużego pola żeby rycerze mogli z
kopiami stanąć jeden przy drugim i ruszyć na armię pogan.
- Giermku
poganie zapewne ukryją się w grodzie, zmuszą do budowy taranów i trebuszy, to
takie machiny oblężnicze i będziemy tak przez wiele dni albo nawet tygodni
musieli oblegać ich gród. Zapamiętaj uczniu, że cały ten kodeks, o którym cię
uczę jest rzadko przestrzegany. Tak samo do otwartych bitw, w których rycerze
walczą na kopie z innymi rycerzami nie dochodzi za często. Bitwy to najczęściej
oblężenia grodów, zamków, a jeszcze częściej polityka i układy.
- Panie
skoro tak to wygląda to, po co ten cały rycerski kodeks? Dlaczego mnie tego
uczysz? Po co honor i te całe gadanie, że rycerz musi pomagać damom, chronić
dzieci, chronić niewinnych? Po co mnie uczysz, że rycerz walczy honorowo jeden
na jednego skoro takie walki są rzadkością?
- Kiedyś
to wszystko zrozumiesz Izborze. Żyjesz dzięki temu, że jestem rycerzem
przestrzegającym kodeksu, kobieta z Płocka też dzięki temu przeżyła. Podobnie
córka księcia, rzuciłem się sam na siedmiu zabójców, aby ratować dziecko, ja
wówczas nawet nie wiedziałem, że to córka księcia.
- Panie, a gdybyś widział siedmiu rycerzy,
którzy próbują zabić dziecko i wiedziałbyś, że to pogańskie dziecko, takie
zwykłe, biedne, mała córeczka pogańskiego chłopa to, co byś zrobił?
- Ścibora
pytanie giermka zaskoczyło. Nie spodziewał się, że ten chłopiec będzie się tak
szybko uczył i wykazywał wysoki poziom inteligencji. Rycerze atakujący
pogańskie dziecko? Chrześcijanie atakujący pogańskie dziecko? – co mam mu
odpowiedzieć.
- Panie skoro poganie są gorsi od chrześcijan,
a papieże organizują krucjaty aby ich nawrócić, czy to znaczy, że pogan można
zabijać? Mówiłeś, że wszyscy, nawet ja, biorący udział w krucjacie i zabijający
pogańskich Prusów zyskają odpuszczenie grzechów. Czy w takiej sytuacji tych
siedmiu rycerzy zabijając pogańskie dziecko zyskałoby odpuszczenie grzechów i
zbawienie duszy po śmierci?
- Nad czym
ja się zastanawiam? – pomyślał Ścibor – i odpowiedział: Gdybym dostrzegł
mężczyzn znęcających się nad dzieckiem, chrześcijańskim, pruskim, a nawet
dzieckiem Saracenów. Gdybym dostrzegł mężczyzn znęcających się nad księżniczką,
mieszczką albo żoną chłopa. Nawet gdybym dostrzegł mężczyzn znęcających się nad
staruszką, a nawet nad zwykłą prostytutką, zawsze zareagowałbym tak samo mój
uczniu. Niezależnie od tego jaki pas by oni nosili i kim by byli. W
Płocku ocaliłem ciebie i obcą kobietę. W Lubawie stanąłem w obronie małej
dziewczynki. Chociaż rycerzy takich jak jest niewielu ja taki właśnie jestem.
- Chyba trafiłem na wyjątkowego rycerza
– pomyślał Izbor – naprawdę wyjątkowego.
Ścibor i
Izbor nie zauważyli, że ich rozmowie przysłuchuje się jadący za nimi mężczyzna.
Miał ok. pięćdziesiąt lat oraz długą brodę. Na jego kolczudze zwisała tunika
herbowa z czarnym orłem na złotej tarczy przez jego skrzydła przechodził
odwrócony półksiężyc z krzyżem pośrodku.
- Ciekawy
człek – pomyślał mężczyzna z brodą – bardzo ciekawy.
Nagle wyłonili się z
gęstej puszczy. Ich oczom ukazało się ogromne jezioro, z dużym półwyspem. Kilka
metrów od brzegu półwyspu znajdował się gród z cały czas opuszczonym mostem zwodzonym. Drewniane zabudowania płonęły.
Największe płomienie buchały z wysokiej wieży, ludzie biegali w panice.
Pierwotnie
po wyłonieniu się z puszczy w okolicy jeziora i grodu planowali rozlokować w
miarę możliwości na małej przestrzeni swoje hufce. Surwabuno ze swoimi
kasztelanami miał zająć pozycje na lewym
skrzydle. Na prawym miał stanąć książę Henryk śląski ze swoim rycerskim hufcem
oraz Ścibor z chorągwią składającą się z pruskich wojów, którą dowodził. Za
nimi mieli się ustawić templariusze, zwani rycerzami świątyni, którzy podczas
krucjat w Palestynie wsławili się swym męstwem. Ich czerwone krzyże na piersi i
tarczach w Ziemi Świętej budziły strach w szeregach Saracenów. Prusowie ich
jednak nie znali i co najwyżej dziwili się patrząc na ich dziwne płaszcze i
herby.
Teraz
jednak plany te nie miały znaczenia. Nagle ktoś w okolicy grodu dostrzegł wyłaniających
się z puszczy chrześcijan. Surwabuno widząc, co się dzieje kazał natychmiast
zaatakować zanim poganie opuszczą most zwodzony. Do ataku ruszyli również
bandyci, zbóje, ludzie niewiadomego pochodzenia, których setki przybyły, aby
wziąć udział w krucjacie i zyskać odpuszczenie grzechów. Oni najmocniej siekali
pogańskich chłopów i mordowali ich kobiety. Kierowali się prostym myśleniem
zgodnie, z którym dostąpią zbawienia, jeśli będą walczyć z poganami.
Wszyscy spodziewali
się długiego oblężenia, a doświadczyli prawdziwej, błyskawicznej rzezi. Ścibor
patrzył na widok, którego się nie spodziewał kazał się wstrzymać małemu oddziałowi
pruskich zbrojnych, który dostał pod dowództwo od księcia Surwabuno w nagrodę
za uratowanie jego córki.
Nagle za
swoimi plecami usłyszał rozkazy wydawane przez księcia Henryka Brodatego,
mężczyznę z długą brodą z czarnym orłem na żółtej tarczy, który prędzej
podsłuchiwał rozmowę jego i giermka Izbora.
- Nie odbierajcie
życia kobietom i dzieciom, w miarę możliwości bierzcie do niewoli, nie dajcie
się zabić. Ruszajcie za mną – takie rozkazy wydał książę śląski
swojej czterystuosobowej chorągwi po czym popędził na jej czele w stronę grodu
siekając mieczem uzbrojonych Prusów próbujących go zatrzymać. Niestety ludzie
Surwabuno, jego kasztelani nie przestrzegali rycerskich zasad, wielu nawet ich
nie znało i siekali wszystkich. Niektóre ofiary zamiast broni trzymały w rękach
wiadra, którymi próbowali gasić ogień. Ścibor również ruszył do walki, ale
zaskoczył swój oddział Prusów, ponieważ kazał im kategorycznie wykonywać takie
same rozkazy, jakie książę Henryk Brodaty wydał swoim rycerzom. Dzięki temu
Ściborowi i księciu ze Śląska udało się wziąć do niewoli wiele kobiet, mężczyzn
i dzieci.
Kiedy było po wszystkim
Surwabuno kazał ustawić spętanych mężczyzn z jednej strony, a kobiety i dzieci
z drugiej. Najbardziej drażniło go zachowanie motłochu, który włóczył się z
krzyżowcami i liczył raczej na łupy niż odpuszczenie grzechów. Prości ludzie,
zbóje i chłopi, których wielu było w armii chrześcijan różnie się zachowywali
na polu bitwy. Jedni gwałcili pruskie kobiety i byli powstrzymywani oraz karani
za ten czyn przez rycerzy, a inni szukali łupów. Jeszcze inni przybywali w
nadziei odszukania swoich krewnych, których uprowadzono do niewoli podczas
licznych ataków na chrześcijańskie wsie i grody na Mazowszu, Ziemi Chełmińskiej
i w innych częściach Polski.
Książę Ziemi Sasinów nie
spodziewał się, że uda im się tylu żywcem wziąć do niewoli. Wydał rozkazy swoim
kasztelanom i zbrojnym, aby dogasili gród i uratowali jak najwięcej zapasów.
Część zabudowy oraz palisada i most zwodzony przetrwały. Spłonęła wieża, w
której znajdowały się komnaty mieszkalne, stajnia i jeden ze spichlerzy.
Ogromne zwycięstwo prawie bez strat wśród własnych ludzi. Wielu mieszkańców
lauksu było zdezorientowanych, ponieważ zastali wrogą armię w drodze do grodu,
który miał im posłużyć za schronienie. Chrześcijanie szybko wyłapywali pogan ukrywających
się w okolicy. Niektórzy bezskutecznie próbowali się bronić na swoich
ufortyfikowanych kaym [gospodarstwach]. Niektórym wyznawcom starych bogów udało
się zbiec w stronę Pomezanii i Jeziora Łąkorz. Dzięki nim rijkas Berwe oraz
nadciągające wsparcie dowiedziało się o gniewie chrześcijańskiej bogini i
błyskawicznym niczym spadające z nieba gromy boga Perkunsa upadku grodu.
Rijkas Berwe po naradzie
ze starszyzną w swoim lauksie wysłał posłów do księcia Surwabuno, który rozbił
obóz przy zdobytym grodzie nad Jeziorem Skarlińskim. Wstępnie zgodził się na
przyjęcie chrześcijaństwa oraz lokowanie przez chrześcijan kilku wsi w
granicach swojego lauksu. Pomezanie, którzy mieli nadciągnąć rijkasowi
Scillindze ze wsparciem dowiedziawszy się że chrześcijanie w ciągu jednego dnia
zdobyli potężny gród zdecydowali się pozostać w swoich lauksach.
Dla Surwabuno to było za
mało. Miał tak dużą armię, że mógł bez problemów oblegać przez kilka tygodni
gród rijkasa Berwe. Wykorzystując plotki i histerię motłochu powiedział posłom,
że gniew chrześcijańskiej bogini jest ogromny, a jej moc przewyższa boga
Perkunsa, dlatego starszyzna i rijkas muszą wpuścić część wojsk chrześcijańskich
w granice lauksu, a zwłaszcza do grodu nad Jeziorem Łąkorz.
- Jeśli się nie zgodzą
wymordujemy wszystkich pogan, nikogo nie weźmiemy do niewoli – przekażcie te
słowa waszemu rijkasowi i starszyźnie. Jeśli Berwe się nie zgodzi wszyscy
spotkacie się ze swoimi bogami, a wasze ciała będą wisiały na drzewach, wszyscy
zawiśniecie, kobiety i dzieci też.
Przysłani posłowie
zadrżeli i powrócili do swego lauksu aby przekazać wiadomość. W ciągu trzech
dni połowa armii księcia Surwabuno była już na ich ziemiach nad Jeziorem
Łąkorz. Surwabuno natychmiast obsadził tamtejszy gród swoimi ludźmi i wziął do
niewoli córki oraz synów tutejszej starszyzny i rijkasa Berwe. Wiedział, że
trzymanie ich bliskich w niewoli w grodzie przy Lubawie będzie stanowiło
doskonałą gwarancję posłuszeństwa i pokornego nawracania się na wiarę w
Chrystusa. Będzie miał też pewność, że poganie nie zabiją duchownych i
osadników, którzy zostaną do nich przysłani.
- To już czwarty dzień od
zdobycia grodu – powiedział Izbor – mistrzu jak myślisz, dlaczego on płonął? Czy
to naprawdę Matka Boska, która się w Lipach objawiła zesłała ogień, aby nam
pomóc? Tak ludzie gadają.
- Nie wiem giermku,
naprawdę to wszystko wygląda dziwnie. W ciągu czterech dni przejęliśmy dwa
grody i praktycznie możemy próbować zdobyć bród na Drwęcy i zaatakować lauks
położony po tamtej stronie rzeki.
- Ludzie powiadają, że z
poganami za rzeką nie będzie tak łatwo, a gród na wzgórzu jest potężny –
powiedział giermek.
- Też tak słyszałem.
Teraz jednak wykonujmy rozkazy księcia i pilnujmy niewolników. Dobrze, że
palisada w grodzie nie spłonęła mamy gdzie ich wszystkich trzymać. Najwięcej
ludzi żywcem wziąłem ja i książę śląski. Książę Surwabuno ma ich tylko
kilkunastu.
- Mistrzu, czy nie
powinieneś zażądać więcej od księcia Surwabuno? Wiem, że oddał ci pod rozkazy
kilkunastoosobowy oddział zbrojnych i nawet dał mi kolczugę i miecz tak jak go
prosiłeś. Ale mistrzu ty przecież ocaliłeś jego córkę. Nie powinieneś otrzymać
większej nagrody? Jakiejś wsi, albo nawet dwóch?
- Izborze tutejszy
książę jeszcze kilka lat temu był zwykłym poganinem, on jest nieobliczalny i
okrutny. Gdybym ocalił córkę prawdziwego księcia, jednego z Piastów albo
Gryfitów to zapewne bym otrzymał w nagrodę kilka bogatych wsi z żyznymi polami.
Jednak tu w Ziemi Sasinów nie liczę na taką hojność.
- Panie, co zrobisz z
tymi niewolnikami? Łącznie naliczyłem czterdzieści osób. Sprzedasz ich?
- Tak chyba będzie
najlepiej. Będziemy mogli podróżować dalej z pełnymi sakiewkami. Giermku
przejmujesz się losem niewolników? Tak już jest świat urządzony, że
niewolnikami handluje się jak innymi przedmiotami. Jednego dnia ktoś może być
chłopem, kupcem, żoną, córką, a następnego dostać się w niewolę u Prusów albo
muzułmanów.
- A co na to kodeks
rycerski, o którym mi tyle opowiadałeś?! Czy prawy rycerz nie powinien brzydzić
się handlem ludźmi?! – Ścibora zaskoczyło nagłe wzburzenie giermka, który po
wypowiedzeniu tych słów uciekł zawstydzony wiedząc, że obraził swojego mistrza.
- Czy prawy rycerz
nie powinien brzydzić się handlem ludźmi? – Powtarzał sam do siebie Ścibor
siedząc nad brzegiem Jeziora Skarlińskiego i ciskając w wodę kamieniami - Czy
go jakiś czart opętał? Powinien się cieszyć, że wziąłem tylu żywcem. Gdyby
widział, co się dzieje w Ziemi Świętej. Tak wielu rycerzy, którzy mienią się
prawymi i szczycą rycerskim pasem morduje Saracenów z całymi rodzinami. Podczas
pierwszej wyprawy krzyżowej chrześcijanie podobno wymordowali prawie wszystkich
mieszkańców Jerozolimy. Sam, jako giermek widziałem rzeź chrześcijan w
Konstantynopolu. Świat jest tak urządzony, że chrześcijanie muszą nawracać
pogan, a zwycięscy biorą pokonanych w niewolę. Czy kiedyś było inaczej? Czy w
przyszłości może być inaczej? – Ciskał kamienie w wodę i pytał sam siebie.
W namiocie książęcym zgromadzili
się wszyscy dowódcy. Surwabuno po powrocie z lauksu nad Jeziorem Łąkorz kazał
się wszystkim zebrać na naradę. Tu przy spalonym
grodzie znajdował się obóz i główne siły jego armii. Poza księciem śląskim
Henrykiem, Ściborem byli obecni kasztelani Gryźlin, Stenke, Ruzgas,
Wope, Rayde, Wymój oraz zaufany wojownik księcia Surwabuno o imieniu Gudicus. Nagle
głos zabrał książę Sasinii:
- Nad Jeziorem Łąkorz
zgodzili się przyjąć księży oraz braci cystersów. Wziąłem w niewolę dzieci i
kobiety ich starszyzny oraz rijkasa. To gwarancja posłuszeństwa. Pytanie brzmi, co powinniśmy teraz zrobić? Ruszyć i pomóc biskupowi podczas oblężenia Świętego
Gaju Lobnic [obecnie Łąki Bratiańskie], czy może przekroczyć bród na Drwęcy i
rozpocząć oblężenie grodu na wzgórzu?
- Poganie, którzy mieszkają za rzeką wspierają
Święty Gaj. Jeśli zgładzimy pogan za brodem to i Lobnic upadnie – powiedział
kasztelan Ruzgas.
- Nie zapominaj, że tam
jest więcej lauksów, grodów i jeszcze jeden Święty Gaj w Ciemniku. Jeśli
przekroczymy rzekę to zapewne będziemy musieli walczyć z nimi wszystkimi –
dodał Gryźlin.
- Musimy podjąć decyzję.
Zostać tu nie możemy – powiedział książę Surwabuno, a pozostali pokiwali
głowami okazując mu aprobatę. Tylko głowy Ścibora i księcia Henryka nie
drgnęły.
- Dlaczego nie możemy tu
zostać? Nie rozumiem waszych poczynań. Zdobywacie grody tak jak prędzej ten
zwany Pikową Górą, palicie je bierzecie łupy, niewolników i wracacie do Lubawy.
Teraz tu nad tym jeziorem chcecie zostawić na wpół spalony gród i tak po prostu
stąd odejść? – Słowa Ścibora wywołały szmer w książęcym namiocie.
Henryk, książę śląski
patrzył na niego z zamyśloną miną. Kasztelani byli oburzeni, tym jak się odezwał
do księcia Surwabuno.
- Rycerzu Ściborze, co
według ciebie powinniśmy uczynić? – zapytał książę Ziemi Sasinów.
- Czyż to nie jest
oczywiste książę? Na podbitych terenach należy wznieść strażnice, odbudować
grody. Najlepsze by były zamki z kamieni i cegieł, ale z tego, co widziałem to
nawet książęta piastowscy takich nie mają. Jak wy chcecie opanować całe Prusy
takimi metodami? Nawet jak wyruszycie za rzekę i spalicie gród na wzgórzu to
ostatecznie i tak wrócicie do Lubawy z łupami.
- A co według ciebie
mamy wrogom grody odbudowywać? – zapytał Rayde, a zgromadzeni łącznie z księciem
Surwabuno zaczęli się śmiać.
Tylko książę Henryk
śląski zwany brodatym oraz stojący z boku templariusze się nie śmiali. Wręcz
przeciwnie z coraz większą ciekawością spoglądali na Ścibora.
- Więc to jest ten
rycerz, Ścibor, który ocalił córeczkę Surwabuny. Te dzikusy kilka lat temu
nawrócone na chrześcijaństwo nawet nie są w stanie pojąć, co on do nich mówi. No, ale ten cały Surwabuno podobno był ochrzczony w Rzymie przez papieża
Innocentego III, czy nie widział zamków z kamienia i cegieł? – Zastanawiał
się w myślach książę śląski Henryk.
- Rycerzu fortece, zamki z kamienia budują w
Ziemi Świętej, tam są ogromne miasta. Krzyżowcy zawsze umacniają tereny, które
wyrwali z rąk pogan. To właśnie taka strategia podczas pierwszej wyprawy
krzyżowej w XI wieku pozwoliła na utworzenie Królestwa Jerozolimskiego. Ci
Prusowie nie pojmują tego, co do nich mówisz – słowa księcia śląskiego sprawiły,
że Ścibor zamilkł, a książę Surwabuno siedział zamyślony.
- Tak jak sądziłem dalej
nie rozumiem zwyczajów chrześcijan. Widziałem w drodze do Rzymu ogromne grody z
kamieni i czegoś twardszego od drewna. To jak mniemam cegły? No, ale dlaczego on
uważa, że nie powinniśmy opuszczać tych terenów, kiedy już zebraliśmy łupy i
niewolników? – zastanawiał się w myślach książę Ziemi Sasinów, nagle jego
rozmyślanie przerwało pytanie.
- Książę pozwól, że cię
o coś zapytam.
- Pytaj rycerzu Ściborze
– odrzekł Surwabuno.
- Co zrobisz jak za rok
albo dwa poganie tu wrócą i odbudują gród w Pikowej Górze albo tu nad Jeziorem
Skarlińskim? Albo, co uczynisz, kiedy powrócisz do Lubawy, a nad Jeziorem Łąkorz
Prusowie i tak powrócą do pogaństwa.
- To proste Ściborze
wówczas znowu zbierzemy zbrojnych, biskup ogłosi wyprawę krzyżową i ponownie
ich wybijemy oraz spalimy grody.
- Wybacz mi książę, ale w
taki sposób nic nie zdziałacie, w nieskończoność będziecie wojować. Taka
strategia nie ma sensu.
Nagle przemówił jeden templariuszy:
-
Rycerzu Ściborze wszyscy słyszeliśmy o twoim bohaterstwie, uratowałeś córkę
księcia przed niechybną śmiercią. Lecz teraz poruszasz sprawy, które cię
przerastają. Jesteś zwykłym rycerzem, a tu są książęta. Rycerzu lepiej zamilcz
dla swojego dobra.
Wszyscy zebrani w
namiocie księcia Surwabuno zamilkli. Atmosfera była napięta. Nagle głos zabrał
książę Henryk brodatym zwany:
- Rycerzu, kto jest twoim
panem? Kto jest twym seniorem? Dlaczego nie nosisz tuniki herbowej? Odpowiedz nam nalegał książę śląski.
Niektórzy zaczęli
szeptać, że ten Ścibor jest oszustem, że nie jest prawdziwym rycerzem.
Ścibor
nie potrafił się dłużej powstrzymywać. Tak bardzo chciał być rycerzem bez herbu
idącym przez życie i starającym się żyć zgodnie z rycerskim kodeksem, który
jest przestrzegany przez tak nielicznych. Nie miał jednak wyjścia, musiał im
powiedzieć:
-
Ja jestem Ścibor, pan ziem na wschodzie Księstwa Achai należącego do Cesarstwa
Łacińskiego. Jako giermek brałem udział w IV wyprawie krzyżowej w wyniku, której
złupiono Konstantynopol i utworzono Cesarstwo Łacińskie. Na rycerza pasował
mnie w roku 1205 Baldwin pierwszy cesarz Cesarstwa Łacińskiego. Cesarstwo to
utworzyliśmy my krzyżowcy w 1204 roku. Cesarz ten niestety już nie żyje, a moje
ziemie zostały zniszczone podczas najazdu Bułgarów. Zostawiłem za sobą
Cesarstwo Łacińskie, które powstało, ponieważ my chrześcijanie, my krzyżowcy, zamiast
na pogan ruszyliśmy na Konstantynopol. To z naszej winy w roku 1204 upadło
Cesarstwo Bizantyjskie, a w jego miejscu utworzono Cesarstwo Łacińskie,
Cesarstwo Nicejskie, Despotat Epiru oraz inne państwa. Państwa te powstały w
wyniku grzechu, z winy naszej słabości, ponieważ podnieśliśmy rękę na
chrześcijan z Bizancjum. Papież Innocenty III pragnął żebyśmy my krzyżowcy
ruszyli na pomoc Palestynie. Niestety zawiedliśmy Ojca Świętego i podnieśliśmy
oręż skuszeni bogactwami Konstantynopola. Dlatego nie mam herbu. Podróżuję jako zwykły rycerz, który walką z poganami pragnie odkupić swoje grzechy.
Pruscy
kasztelani patrzyli na niego, na wpół osłupieni, żaden z nich nie pojmował w
pełni tego, co usłyszał. Henryk śląski jeszcze się nie pozbierał, a templariusze
zamilkli z głowami wpatrzonymi w ziemię już nie zabierali głosu.
-
Papież Innocenty III, o którym mówisz ochrzcił mnie i przyjął mój lauks do
rodziny chrześcijan. – Słowa księcia Surwabuno przerwały ciszę, jaka zapanowała
wśród zgromadzonych. - Poznałem osobiście
Ojca Świętego, ale on już nie żyje, zmarł w tym samym roku, w którym mnie
ochrzcił.
Ścibor
był zaskoczony słowami księcia Surwabuno. Nie sądził, że nawrócony kilka lat
temu na chrześcijaństwo pogański książę mógł osobiście dostąpić zaszczytu wizyty
u papieża Innocentego III.
-
Kiedy upadł Konstantynopol byłeś jeszcze giermkiem. Wykonywałeś rozkazy swego
pana, dlatego nie ponosisz winy za to, co się wydarzyło podczas krucjaty. – Słowa
księcia Henryka Brodatego wyraźnie rozładowały atmosferę.
-
Wybacz nam rycerzu nie wiedzieliśmy z kim mamy do czynienia. Jakie jest, więc
twoje zdanie? Co powinniśmy uczynić w zaistniałej sytuacji?
-
Książę uczyń mnie kasztelanem, pozwól odbudować nie tylko ten w połowie spalony
gród, ale również Pikową Górę. Uczynię z tych grodów fortece, jakich tu nie
widzieliście, zabezpieczę te tereny, będę lokował wsie, sprowadzę osadników,
którzy znają nowoczesne techniki uprawy roli tzw. trójpolówkę. Zresztą bracia
cystersi, z których wywodzi się biskup Chrystian również znają te techniki.
Klasztor cystersów jest niedaleko gdańska w Oliwie. Nie zamieszkam w żadnym z
tych grodów, zbuduję sobie dwór rycerski w pierwszej lokowanej wsi. Jako, że
będzie to kasztelania graniczna liczę, że część krzyżowców zostanie i pomoże mi
obsadzić grody. Poza tym liczę, że chrześcijańscy książęta i biskupi również przyślą
wraz z misjonarzami osadników, którzy potrafią osuszać bagna i znają się na
zachodnim prawie lokowania wsi. Więc książę, co o tym myślisz?
-
Książę Surwabuno się zamyślił i odpowiedział…
Biskup Chrystian był wstrząśnięty. Po trzech
tygodniach oblegania grodu i umocnień strzegących dostępu do Świętego Gaju
zwanego Lobnic nagle nadeszły straszne wieści. Prusowie z Pomezanii zaatakowali
Ziemię Chełmińską, spalili wiele wsi, puścili z dymem Grudziądz, oblegali
Chełmno, Radzyń Chełmiński i Łozę. Zapuścili się aż pod grody i wsie przy
Drwęcy. Na Mazowszu i Kujawach wybuchła panika. Książę Konrad mazowiecki
usłyszawszy o tym co się dzieje udał się do granicznego Michałowa razem ze swoimi
zbrojnymi, aby przygotować obronę. Biskup Chrystian, Surwabuno, Henryk śląski i
Władysław Odonic oraz inni krzyżowcy z obu armii wyruszyli na ratunek
chrześcijanom. Wieść o
ataku na Ziemię Chełmińską zaskoczyła wszystkich. Czymże było zdobycie dwóch
lauksów z grodami nad jeziorami przy świadomości, że biskup Chrystian właśnie
traci grody i wsie otrzymane w sierpniu.
[ Chodzi o przywilej
łowicki z 5 sierpnia 1222 roku na mocy którego Konrad mazowiecki przekazał
biskupowi Chrystianowi Ziemię Chełmińską - http://www.ziemialubawska.blogspot.com/2015/08/5-sierpnia-roku-panskiego-1222-biskup.html
]
Dopiero, co odbudowane grody Chełmno i Grudziądz poważnie
ucierpiały, a chłopi z pobliskich wsi zostali pomordowani, kobiety i dzieci
wzięto do niewoli i wywieziono w głąb Pomezanii, Pogezanii aż po Półwysep
Sambijski. Niewolnice i dzieci uprowadzone przez Prusów nie miały, co liczyć na
ratunek. Nikt nie odważyłby się ruszyć na plemiona Warmów, Natangów, Sambów, ba
nawet walka z Pomezanami, którzy dalej trwali przy pogaństwie stanowiła
wyzwanie, a co tu dopiero mówić o próbie wyprawy na północny-wschód i walce z
innymi pruskimi plemionami? Chrześcijanie z dworów piastowskich nie dysponowali
aż tak dużą siłą militarną. Tak, więc uprowadzonych w niewolę czekała praca i
życie na pruskich gospodarstwach lub sprzedaż na targu niewolników i
wywiezienie do krajów muzułmańskich. Niewolnicy mieli szczęście, ponieważ dalej
żyli, choć ich wiara i poglądy już do końca ich dni nie będą mogły być takie
jak dawniej.
Biskup
Chrystian:
Lubawa, styczeń 1223 r.
-
Odnowiłem lokacje kilkudziesięciu wsi! Sprowadziłem setki osadników! I co?!
Chłopi martwi, kobiety i dzieci poganie wywieźli w głąb puszczy! W Pomezanii
tak samo mi wsie popalili i prawie Zantyr zdobyli, u Warmów tak samo tylko gród
Warpody się obronił. Ledwo! – Wściekał się biskup Chrystian. - Musimy
zorganizować kolejną krucjatę, zaraz jak zima ustąpi. Tym razem musi przybyć
więcej rycerzy. Najgorsze jest to, że Surwabuno stał się zbyt potężny, ten jego
nowy kasztelan. Jak mu było?
-
Ścibor ekscelencjo.
-
Tak Ścibior. Jakim prawem on mianował go kasztelanem bez pytania mnie o zgodę?!
-
Sam ekscelencjo z niego księcia zrobiłeś.
-
Nie przypominaj mi! Jeszcze kilka lat temu to była farsa, potrzebowałem tego poganina, aby poszerzyć swoje wpływy i przeciwstawić się Konradowi mazowieckiemu.
Przecież to są dzikusy!
-
Ekscelencjo to były dzikusy, a przynajmniej część z nich zaczęła nam
dorównywać. Niektórzy kasztelani zrozumieli, na czym to wszystko polega. Ten
Ścibor i Divan są dla księcia Surwabuno największą podporą, a pozostali
kasztelani, dawni rijkasi ich naśladują i uczą się od nich. I do tego sami
zaczęli ściągać na swoje ziemie duchownych i fundować kościoły, więc nie możemy
im nic zarzucić. A jeśli się od nich odwrócimy to, kto nas ochroni przed
okrutnikiem z Mazowsza?
-
Nie przypominaj mi w jak trudnej sytuacji się znaleźliśmy! Zdaję sobie z tego
doskonale sprawę! – Krzyczał na jednego ze swoich doradców czerwony ze złości
biskup Prus.
Kasztelania
Ścibora:
Wieś Chrośle, marzec 1223 r.
Ścibor
wiedział, że lokowanie wsi i utworzenie kasztelani graniczącej z poganami nie
będzie proste. Wsiom i miastom położonym blisko granicy zawsze groziło
niebezpieczeństwo niespodziewanego ataku. Z drugiej strony pogańscy Prusowie,
Jaćwingowie, a nawet Litwini niczym jakaś szatańska trójca nie raz zapuszczali
się w głąb Mazowsza aż po Płock albo Dobrzyń nad Wisłą. Łącznie w samym 1222
roku poganie najeżdżali tereny chrześcijan kilkanaście razy, ale na szczęście
dla Ścibora ich łupieżcze rajdy skupiały się głównie na Ziemi Chełmińskiej,
Dobrzyńskiej, Kujawach i Mazowszu. Na takich atakach najczęściej straty
ponosili chłopi, ponieważ poganie atakowali niespodziewanie, z zaskoczenia i
raczej nie oblegali umocnionych miast i grodów. Woleli palić i grabić wsie oraz
łapać niewolników.
Zapoznawszy
się z tutejszymi realiami oraz mając doświadczenie z wypraw krzyżowych na
Bliskim Wschodzie Ścibor doszedł do wniosku, że jego kasztelania musi być
bezpieczna, pewna, aby osadnicy nie bali się osiedlić w jej granicach.
Objawienia Matki Boskiej w lipowym gaju przy Lubawie oraz nawrócenie się pogan
z lauksu nad Jeziorem Łąkorz były dla niego bardzo korzystne, ponieważ
sprowadziły licznych pielgrzymów oraz wielu nowych osadników. Poza tym wysłał
swoich przedstawicieli do Świętego Gaju w Lobnic oraz do grodu na wzgórzu za
rzeką Drwęcą, aby zapewnić tutejszych pogan, że nie stanowi dla nich zagrożenia
i liczy na dobre relacje. Jako dowód pokojowego nastawienia zapewnił, że nie
będzie zabraniał odbywać mieszkańcom swojej kasztelanii pielgrzymek do
pogańskich miejsc kultu oraz składać ofiar bogom z pokarmów. Zastrzegł jednak,
że nie pozwoli zabijać zwierząt w celach ofiarnych oraz, że zbuduje w swej
kasztelanii kościół i pokojowo będzie zachęcał tutejszych do przyjęcia chrztu.
Pierwszymi wsiami, które lokował były
Chrośle, Ruda i Skarlin. Ta ostatnia została zbudowana niedaleko jeziora o tej
samej nazwie. Ponad to Ścibor kazał odbudować Pikową Górę oraz gród na
półwyspie Jeziora Skarlińskiego. Oba grody strzegły dostępu do jego kasztelanii
i stanowiły miejsce schronienia dla okolicznej ludności. Kasztelan dla siebie
kazał wznieść solidne dworzysko rycerskie we wsi Chrośle, które w razie
niebezpieczeństwa było w stanie wytrzymać oblężenie wroga. To była prawdziwa
twierdza położona blisko ścieżki, którą przybyła z Lubawy, poprzez kasztelanię
Gryźlina armia chrześcijan. To właśnie w miejscu, w którym lokowano Chrośle
krzyżowcy podzielili się na dwie armie, z których jedna ruszyła na Lobnic, a
druga na jezioro Skarlińskie. Osadnicy specjalizujący się w osuszaniu bagien
oraz drwale od tamtej pory znacznie ją poszerzyli tak, że obecnie spełniała ona
rolę traktu, drogi, którą podróżowali pielgrzymi chrześcijańscy do Lubawy, a pogańscy
do Świętego Gaju. Kupcy oraz inni handlarze również często tędy przechodzili. Powoli
rozkwitał handel z poganami z lauksów Nielbark, Krzemieniewo, Gwiździny. Obie
kultury chrześcijańska i pogańska dzięki zaangażowaniu Ścibora i rijkasów takich
jak Doroth i Cropolin zaczęły sobie wzajemnie ufać, a przynajmniej tak to
wyglądało na zewnątrz.
Rycerskie dworzysko Ścibora w Chroślu było w
jakimś sensie podobne do kaym, czyli gospodarstw pruskich. Ścibor jednak chciał
zrobić wrażenie na tutejszych i pokazać swoją siłę, dlatego wzniósł ogromną
fortecę. Mógł tego dokonać dzięki rzemieślnikom z Lubawy, niewolnikom, których
zdobył podczas ataku na płonący gród i oczywiście dzięki przybywającym osadnikom.
Najcenniejsze było jednak jego doświadczenie rycerza i zarządcy ziem w
Księstwie Achai. Wiedział, że dwa grody i kilka wsi to mało. W grodach mieszkać
nie chciał, ponieważ wymyślił, że będą spełniały one rolę fortec
wykorzystywanych tylko podczas ataku wrogich wojsk. Poza tym chciał mieszkać
blisko traktu, którym wszyscy podróżowali. Jego dworzysko we wsi Chrośle
składało się z kilkunastu drewnianych budynków. Całość kazał otoczyć podwójną
palisadą zbudowaną z ostro zaostrzonych pali. Naturalnie dookoła palisady kazał
wykopać głęboką fosę. Do dworzyska można się było dostać tylko po moście zwodzonym.
We wnętrzu kazał wznieść dla siebie rycerski dwór, ogromną stodołę oraz bardzo
dużą stajnię zdolną pomieścić kilkadziesiąt koni. Były tam też chaty mieszkalne
dla niewolników, sauny, kilka studni, zbrojownia, kilka ziemianek, lodowni oraz
spichlerze. Jedyna brama wjazdowa przy moście zwodzonym była cały czas
strzeżona przez czterech zbrojnych, którzy zmieniali się co kilka godzin. Jeśli wróg zaatakowałby niespodziewanie od
strony Drwęcy to część mieszkańców mogła schronić się w jego dworzysku i nocować
w ogromnej stodole. Inni mogli uciekać w stronę Lubawy, kasztelani Gryźlina
albo w stronę jednego z dwóch grodów Pikowej Góry bądź grodu na półwyspie
Jeziora Skarlińskiego.
- Panie tu za częstokołem jesteśmy bezpieczni
– mówił giermek Izbor. Poganie nie będą w stanie zdobyć twojego dworu.
-
Dworzyska i grodów może nie, ale i tak by nam wsie popalili, wielu chłopów
pomordowali i zniechęcili osadników. Teraz jest dobry moment na atak, zima,
mróz, fosy nam przy dworzysku i Pikowej Górze pozamarzały.
-
No, ale przy grodzie, który masz nad jeziorem, jak się ono nazywało? – Zapytał
Wojsław.
-
Jezioro Skarlińskie Panie. – Odpowiedział Izbor i dolał piwa rycerzowi.
-
Tak Skarlińskie tam ci fosa nie zamarzła, bo woda z jeziora tak szybko nie
zamarza. Zresztą w tym roku zima jest łagodna i lód by popękał gdyby na niego
weszli.
-
I to mnie cieszy – odrzekł Ścibor. Z każdym miesiącem stajemy się silniejsi, a
pogaństwo słabnie. Jeszcze kilka miesięcy temu był tu pogański lauks, a teraz
proszę, jaką ładną kasztelanię utworzyłem, już osiem wsi na niej lokowałem i z
poganami pokój zawarłem.
-
Masz ty łeb do takich spraw. – mówił Miłosław - Ja zostałem tu po ostatniej
krucjacie i biskup pozwolił mi lokować trzy wsie przy Lubawie. To jednak za
mało. W samej Wielkopolsce mam ponad dziesięć wsi i pięć na Kujawach.
-
A ja z kolei – mówi Wojsław - jedną ze swoich wsi lokowałem nad Jeziorem
Łąkorz. Nazwałem ją: Łąkorek, drugiej bliżej granic twojej kasztelanii Ściborze
dałem nazwę Lynker [Łąkorz]. Trzecią wieś Tuszewo mam pod Lubawą. Niedaleko
Jezior Wielki Staw, Kakaj i Dębno jest
takie ładne miejsce, miejscowi poganie często się tam modlą do drzew. Są
pokojowo nastawieni. Już odbyłem pierwsze rozmowy z ich starszyzną i mam zamiar
lokować tam małą wieś o nazwie Gaj.
-
Jezioro Dębno powiadasz? To już na granicy mojej kasztelanii – odrzekł Ścibor –
dziesięcinę byś mógł mi z tej wsi płacić.
-
Kasztelanie Ściborze żarty się ciebie trzymają. Przecież wiesz, że nowo
lokowane wsie, co najmniej przez rok powinny być zwolnione z podatków.
-
Widzisz Izborze, giermku mój nie zarobię. Nawet jak lokują wsie w granicach
mojej kasztelanii to muszę ich z podatków zwolnić.
- Panie przecież twoim najważniejszym
obowiązkiem jest dbanie o dobro Kościoła i ochranianie księży oraz braci
cystersów, aby mogli bezpiecznie nawracać pogan na wiarę w Chrystusa – giermek
się roześmiał, a za nim zaczęli piać ze śmiechu Wojsław i Miłosław. Aż im piwo
się z kufli powylewało na skórę zwierzęcą pokrywającą podłogę komnaty w
dworzysku Ścibora.
-
Twój giermek ma dobry dowcip! Że niby liczy się wiara, a podatki i łupy są
nieważne. Nawet biskup Chrystian najbardziej ceni sobie pieniądze i wpływy –
mówił Wojsław.
- Zapamiętaj giermku – teraz głos zabrał
Miłosław – książęta piastowscy przybywają do Prus na krucjatę dla zysków. Zresztą Konrad mazowiecki jest księciem okrutnym, raczej niezbyt
religijnym, a mimo tego obok biskupa Chrystiana najgłośniej nawołuje do
kolejnej wyprawy krzyżowej przeciwko pogańskim Prusom. Wiesz dlaczego?
-
Powiedz mi Panie. – Odpowiedział Izbor.
-
Bo księciu Konradowi marzy się, że zostanie panem Prus. Chciałby dotrzeć aż do
Bałtyku, tam gdzie jest najwięcej bursztynu i nadmorskie osady. Dostęp do morza
oznacza bogactwo. Nie wierz w bajki giermku Ścibora, że Konradowi mazowieckiemu
zależy na nawracaniu pogan na chrześcijaństwo.
-
A inni książęta? Dopytywał Izbor.
-
Hmm każdy Piast jest inny. Henryk, książę śląski zwany przez lud brodatym jest
podobno religijny i tak jak my, a zwłaszcza Ścibor, stara się przestrzegać
rycerskiego kodeksu.
-
A biskup Chrystian? On naprawdę myśli tylko o władzy? – Izbor nie dawał za
wygraną. Ścibor lubił w swoim giermku tę jego ciekawość i dociekliwość.
-
Biskupa Chrystiana ciężko rozgryźć – odrzekł tym razem Wojsław – moim zdaniem
jego wiara jest prawdziwa, ale widać, że zależy mu na objęciu siecią parafii
całych Prus aż po bogaty w bursztyn Półwysep Sambijski. Z drugiej strony ma on
na karku biskupa płockiego Gedko Powało, którego zmuszono, aby 5 sierpnia 1222
roku w Łowiczu oddał biskupowi Chrystianowi swoje dobra kościelne w Ziemi
Chełmińskiej i odstąpił pretensje do zwierzchności religijnej na terenach
pogańskich Prus. W 1216 roku papież Innocenty III mianował Chrystiana biskupem
całych Prus, więc przywilej łowicki nie wydaje się być czymś zaskakującym.
-
Z drugiej strony papież Innocenty III zmarł, a obecny Ojciec Święty Honoriusz
III nie darzy biskupa Chrystiana tak dużą sympatią. – Powiedział Ścibor.
-
Sugerujesz, że Chrystian może stracić Ziemię Chełmińską oraz swoje posiadłości
tu na Ziemi Sasinów? – Zapytał Wojsław.
- Nic nie sugeruję. Mówię tylko, że pozycja
biskupa nie jest już tak mocna jak kiedyś. Polityka bywa brudna, a na
opanowaniu Prus zależy wielu, nie tylko Konradowi mazowieckiemu i biskupowi
Chrystianowi, ale też potęgom takim jak Lubeka, Magdeburg i Ryga.
-
No, ale pogan trzeba nawracać na chrześcijaństwo. Chrzest jest dla nich jedynym
ratunkiem przed wiecznym, piekielnym potępieniem – dodał Wojski – my, jako
rycerze w to wierzymy, ale wielu krzyżowców tu przybywających, w sumie to pewnie
większość – poprawił się – myśli raczej o dobrach materialnych, sławie,
bogactwie, poprawie swego codziennego bytu.
-
Zmieńmy temat. Dziewczyny donieście jeszcze piwa moi goście mają puste kufle.
- Mówiłeś, że te kobiety są niewolnicami.
Dlaczego nie wziąłeś sobie na służbę kogoś z chrześcijan? Córki i synowie
chłopów byliby szczęśliwi gdyby mogli żyć i pracować na dworzysku kasztelana i
rycerza – stwierdził Wojsław.
-
One mają imiona. Ta wyższa, blondynka to Peile, co z języka pruskiego na nasz
tłumaczy się jako „Nóż”, a ta niższa ruda ma na imię Lickte – po polsku Świeca.
Są niewolnicami i służącymi w jednym. Mówcie do nich po imieniu.
-
Tak się troszczysz o swoje niewolnice? – Zapytał Miłosław.
- Mój pan troszczy się o wszystkich
mieszkańców swojej kasztelanii – wszedł im w słowo Izbor - niewolnicy, służący, chrześcijanie i poganie.
Każdy, kto mieszka w granicach kasztelanii jest ważny i chroniony przez
kasztelana.
-
Jest tak jak powiedział mój giermek – dodał Ścibor – poza tym niewolnictwo
powoli staje się nieopłacalne. Wieś, którą zamieszkują wolni chłopi jest
bardziej wydajna.
-
No, ale wolni chłopi mogą zawsze się wyprowadzić z twojej wsi gdzieś na Mazowsze
albo jeszcze dalej. Nie obawiasz się tego? – Zapytał Wojsław.
-
To fakt, że niewolnicy, którym każę mieszkać i pracować w swoich wsiach muszą
to robić do końca życia chyba, że się rozmyślę i ich sprzedam. – Mówił Ścibor, – ale
z drugiej strony wolni chłopi wydają się być bardziej szczęśliwi. W mojej
kasztelanii niewolników, których schwytałem osadziłem blisko siebie tu w
Chroślu. Skarlin i Ruda oraz kolejne wsie są już zamieszkiwane przez wolnych
chłopów, którzy przybyli tu z Mazowsza i Wielkopolski. Wszyscy szukali lepszego
życia usłyszeli o żyznych ziemiach, które można zagospodarować, o objawieniach
Matki Boskiej, więc przybyli. Co prawda wiele budynków we wsiach nie jest
jeszcze ukończonych, lokacje wciąż trwają, zima nam przeszkodziła, ale mimo tego
kasztelania się rozwija.
-
Najgorszy był listopad i grudzień mrozy były coraz większe. Ledwo udało się
odbudować palisadę Pikowej Góry i wznieść chaty mieszkalne dla chłopów. W
styczniu i lutym udało się ukończyć budowę mojego dworzyska, w którym teraz
tyłki grzejemy. Na wiosnę planuję we wsi Ruda wznieść młyn no, a potem ścinamy
drzewa w puszczy, osuszamy bagna i przygotowujemy pola zgodnie z najnowszymi
metodami uprawy, które propagują bracia cystersi.
-
Najnowsze metody uprawy roli panie? – Zapytał giermek Izbor.
-
No przecież mówię, że najnowsze! Polej mi jeszcze piwa. Generalnie chodzi o to,
że dzielimy pole na trzy części. I w każdym roku będziemy uprawiać tylko dwie z
nich, a trzecią zostawiamy, jako pastwisko. Jedno pole obsiewamy jesienią zbożem
ozimym, a drugie na wiosnę zbożem jarym. Potem, co roku trzeba zmieniać
kolejność. Cystersi moich chłopów wszystkiego nauczą. Może poganie widząc
gospodarność chrześcijańskich misjonarzy bardziej chętnie będą się nawracać?
-
Ja w swoich wsiach też będą tak robił!
-
I ja również!
Powiedzieli
rycerze i wszyscy razem z Izborem stuknęli się kuflami z piwem. Niespełna
trzynastoletni giermek ledwo trzymał się na nogach. Piwo szybciej działało na
młody organizm.
- Ściborze żałuj, że nie widziałeś popłochu, jaki
zapanował w armii oblegającej Lobnic – stwierdził Miłosław – ja i Wojsław
byliśmy wówczas przy biskupie Chrystianie. Pamiętam zaskoczenie, kiedy dotarły
do nas wieści o waszym szybkim zdobyciu grodu i licznych łupach, a potem
kolejni poganie znad Jeziora Łąkorz się nawrócili.
-
Biskup podobno był wściekły, bo nie zdołał zdobyć Świętego Gaju i do tego
Pomezanie złupili mu północne rejony Ziemi Chełmińskiej – powiedział Wojsław.
-
Nie wiem, co myślał biskup i szczerze mówiąc nie obchodzi mnie to. Zależy mi tylko
na tym żeby moja kasztelania się rozwijała. Surwabuno zaoferował nam zapasy zboża
z lubawskich spichlerzy póki sami nie zbierzemy swoich pierwszych zbiorów. Pola,
które uprawiają tutejsi poganie są zbyt małe, dlatego musimy ściąć wiele drzew i
stworzyć nowe ziemie uprawne. Każda wieś musi mieć też swoje spichlerze. Ważne jest
również tworzenie parafii i działalność misyjna cystersów.
-
Wydaje się, że znasz się na tym. W końcu zarządzałeś kiedyś tyloma dobrami. – Powiedział
Wojsław.
-
To były dawne czasy, nie mówmy o tym – odpowiedział
kasztelan Ścibor.
-
Więc te dwie wziąłeś na służbę spośród schwytanych niewolników? – Zmienił temat
Miłosław.
- Tak Peile i Lickte
razem ze swoimi mężami i dziećmi po upadku grodu dostały się do mojej niewoli.
Ich rodziny mieszkają i pracują tu na moim dworze.
-
Tych niewolników musiało być wielu. Z tego, co słyszałem książę śląski Henryk,
ten zwany brodatym swoich niewolników wywiózł na Śląsk, książę Surwabuno
większość swoich sprzedał, a ty kasztelanie?
-
Miłosławie a ja nie sprzedałem żadnego.
-
Dlaczego ich nie sprzedałeś? I czemu trzymasz wszystkich zniewolonych pogan blisko
siebie w Chroślu i w dworzysku?
- A gdzie mam ich trzymać? – Odpowiedział Ścibor. – Osadnicy, którzy przybyli na moje ziemie prędzej mieli swoje wsie na Mazowszu, Ziemi Chełmińskiej i na Ziemi Dobrzyńskiej. Widzieli śmierć swoich bliskich, większość z nich szczerze nienawidzi pogan. Wśród chrześcijańskich osadników
ciężko jest znaleźć kogoś, kto w wyniku jednego z pruskich najazdów nie stracił matki, ojca, dziecka bądź innego członka rodziny. Niektórzy sprowadzają
się tu na Ziemię Sasinów wierząc, że odszukają swoich bliskich uprowadzonych przez
pogan w głąb puszczy. Dlatego też moi pogańscy niewolnicy stali się mieszkańcami
Chrośla oraz mojego dworu. W razie niepokojów zdążę szybko zareagować. Zmieszałem
ich w tej wsi z chrześcijańskimi osadnikami i postawiłem drewniany kościół. Dodatkowo
ściągnąłem tu cystersów, aby pokojowo nawracali na chrześcijaństwo. Staram się o
kolejny kościół w Skarlinie i wsi Ruda, gdzie osadziłem samych chrześcijan. Mam
tu wielu zbrojnych, książę Surwabuno i ekscelencja biskup Chrystian wiedzą, że
moja kasztelania ma strategiczne położenie, dlatego nie żałują mi ludzi. Samemu
też wybieram chłopów ze wsi i szkolę na zbrojnych ponieważ chcę mieć też swoich
zaufanych pod bronią, a nie tylko przysłanych przez księcia i biskupa. To wszystko oraz dwa
grody i potężne dworzysko, w którym jesteśmy sprawia, że moja kasztelania
trzyma się w kupie. A teraz wypijmy panowie. Toast za wasze zdrowie.
Cała
czwórka stuknęła się kuflami, a dziewczyny starały się żeby cały czas mieli, co
pić.
Lisia
polityka Henryka I Brodatego i jego syna Henryka II Pobożnego:
Wrocław, grudzień 1222 rok:
-
Tylko jedna wieś? Książę Henryku nie ukrywam, że wielki mistrz naszego Zakonu,
Herman von Salza liczył na więcej.
-
I twój mistrz dostanie więcej – odrzekł Henryk śląski zwany brodatym – ten
głupiec z Mazowsza będzie myślał, że jesteście jak joannici i templariusze
– pomyślał, a potem mówił dalej: - książę Konrad mazowiecki nie będzie miał
wyjścia i zaproponuje wam abyście ochronili jego księstwo przed atakami pogan.
Zapewniam cię, że tak będzie.
-
Książę Henryku wiedz, że pełna nazwa naszego zakonu brzmi Zakon Szpitala
Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie. Ludzie często
potocznie zwą nas Krzyżakami. To przez czarne krzyże, które nosimy na białych
płaszczach. Naszemu wielkiemu mistrzowi Hermanowi von Salza sprzyja zarówno
papież Honoriusz III jak i cesarz Świętego Cesarstwa Rzymskiego Fryderyk II
Hohenstauf. Nigdy nie zapominaj, że każdy, kto z nami zadziera naraża się Ojcu
Świętemu i cesarzowi Niemiec. Zawsze o tym pamiętaj, szczególnie sobie o tym
przypominaj, kiedy przez myśli ci przejdzie, że może lepiej będzie nas zdradzić.
- Bracie Krzyżaku – syn księcia śląskiego
Henryk II zwany przez lud pobożnym, który dotąd milczał i przysłuchiwał się
rozmowie ojca z butnym gościem postanowił teraz zabrać głos: - Bracie Krzyżaku nie strasz mojego ojca
papieżem i cesarzem. Nie zapominaj, że mamy po swojej stronie króla Czech
Przemysła Ottokara. Moja żona Anna jest jego córką. Poza tym – dał znak ręką, aby cała służba wyszła z izby i zostawiła ich samych – poza tym szpiedzy
donieśli nam, że król Węgier Andrzej II chce wygnać was Krzyżaków ze swego
kraju.
-
Nie może być! Skąd o tym wiesz?!
-
Książę Henryk zwany brodatym uśmiechnął się widząc reakcję jeszcze przed chwilą
pewnego siebie i wymądrzającego się gościa. Był dumny z syna, który potrafił
zgasić go wieściami przyniesionymi przez szpiegów.
-
Zaufani ludzie donieśli – kontynuował młodszy książę – a szczegółów ci nie
zdradzę, ponieważ bym musiał wsypać informatorów naszych szpiegów. Wiedz jednak,
że na Węgrzech posiedzicie jeszcze rok, może dwa, ale nie martwcie się Konrad
mazowiecki, kiedy już was poprosi o pomoc na pewno nie będzie w stanie
potraktować waszego Zakonu tak jak planuje to zrobić król Węgier. Dlatego, że z
jednej strony jest od niego głupszy, a z drugiej słabszy, ponieważ jest tylko
księciem. My Polacy nie mamy króla.
-
Nie mamy króla, ale planujemy go mieć – powiedział Henryk Brodaty.
-
Wy Polacy planujecie mieć króla? – gość zapytał kpiąco cały czas wstrząśnięty
tym, co usłyszał.
-
Tak chcemy mieć króla i wy Krzyżacy w zamian za pogańskie Prusy nam w tym
pomożecie. Przekażesz swojemu wielkiemu mistrzowi Hermanowi von Salza, że w
zamian za wykiwanie Konrada mazowieckiego i osadzenie was w Ziemi Chełmińskiej
oraz za ciche wspieranie i pomaganie wam w budowie własnego państwa żądam tronu
seniora. Żądam abyście wykorzystali swoje wpływy i wsparli mnie Henryka
śląskiego w walce o Kraków, w walce o tron krakowski. Kiedy dołączę Małą Polskę
[Małopolskę] do swojego Śląska żaden z Piastów nie będzie mógł się ze mną
równać. Podbój kolejnych księstw piastowskich i koronacja na króla będą już
tylko kwestią czasu. Wasz Zakon w zamian otrzyma dostęp do morza wraz z całymi
Prusami oraz bogatym w bursztyn Półwyspem Sambijskim.
- Nie sądziłem, że książę Śląska jest taki
przebiegły. Słusznie nasz wielki mistrz nazywa cię pobożnym lisem – Krzyżak
uśmiechnął się i skinął na służące, które już powróciły do izby, aby dolały mu
wina.
-
Naprawdę Herman von Salza tak mnie nazywa? Pobożny lis, co? No nic wypijmy za
naszą owocną współpracę. Współpracę Śląska i Zakonu krzyżackiego – powiedział
książę Henryk i cała trójka stuknęła się pucharami pijąc wszystko do dna.
-
Zmieńmy temat. Widzę książę Henryku, że masz nowe służące – rycerz Zakonu
krzyżackiego wypowiadając te słowa zerkał na dziewczęta donoszące im wino do
pucharów.
-
To właśnie są pruskie niewolnice. Zdobyłem je podczas ostatniej wyprawy
krzyżowej na Ziemi Sasinów.
-
Słyszałem, że to była katastrofa. Poganie złupili temu nieszczęsnemu biskupowi
Chrystianowi większość wsi na Ziemi Chełmińskiej.
-
To prawda odrzekł Henryk śląski. Dotarli aż do twierdzy Michałowo, ale tym razem
nie zapuścili się w głąb Mazowsza. Tylko, że i tak łącznie w mijającym 1222
roku łupili ziemie Konrada mazowieckiego kilka razy. Oni potrafią z zaskoczenia
wyłonić się z puszczy, spalić wsie, wziąć niewolników i uciec z powrotem do
puszczy zanim chrześcijańscy zbrojni zdążą zareagować.
-
Więc ci poganie są sprytni i groźni – stwierdził Krzyżak cały czas zerkając na
dziewczęta – uroda ich kobiet też jest wyjątkowa i niespotykana.
Nagle
dostojnik zdziwił się, ponieważ w jego pucharze zamiast czerwonego wina pływał
jakiś biały trunek.
-
Książę śląski, co to jest?
-
Skosztuj bracie z czarnym krzyżem na piersi. Prusowie nazywają ten alkoholowy
napój kumysem. To taki kefir mocny jak wino.
Brat
Zakonu krzyżackiego skosztował, zrobił zadowoloną minę i stwierdził:
-
Urodziwe kobiety, bursztyn i kumys. Trzy powody, dla których warto wszelkimi
możliwymi metodami nawrócić na prawdziwą wiarę w Chrystusa tych pogan.
Cała
trójka się uśmiechnęła i wzniosła kolejny toast tym razem kumysem.
[
Fakty historyczne: W 1222 roku Henryk Brodaty nadał Krzyżakom
wieś Lasocice koło Namysłowa na Dolnym Śląsku. To on, jako pierwszy sprowadził
ten Zakon na ziemie polskie.
Moim zdaniem mogło być
tak jak to planuję przedstawić w powieści. Wiemy, że Konrad mazowiecki był
okrutnikiem, który nie przepadał za religijnym księciem Henrykiem Brodatym.
Wśród historyków dominują dwa głosy jedni mówią, że to właśnie książę śląski
namówił Konrada mazowieckiego do sprowadzenia Zakonu krzyżackiego, który pomoże
mu w chrystianizacji pogańskich Prusów. Druga wersja mówi, że namówiła go żona
Henryka Brodatego Jadwiga Śląska (późniejsza święta Kościoła katolickiego). Henryk
Brodaty, czy jego żona Jawdiga? Pytanie pozostaje otwarte. Ja uważam, że oboje.
Moim
zdaniem książę ze Śląska wraz z małżonką sprytnie „zagrali” podpuszczając
Konrada mazowieckiego, aby sprowadził na Mazowsze Krzyżaków. Postarajcie się
spojrzeć szerzej na ówczesną politykę. Pogańskie Prusy były łakomym kąskiem dla
wielu potęg takich jak Lubeka, Ryga, biskup Chrystian, Konrad mazowiecki,
Ojciec Święty oraz Święty Cesarz Rzymski Fryderyk II Hohenstauf. Powiem więcej
wszystkie bałtyckie miasta należące do Hanzy chciały zdominować Prusy. Warto
mieć takie szersze spojrzenie, aby zrozumieć kulisy polityki dotyczącej Prus w
pierwszej połowie XIII wieku.
A
teraz wyjaśnię, o co mi chodzi, kiedy piszę, że Henryk Brodaty z żoną sprytnie
namówili Konrada mazowieckiego do sprowadzenia Krzyżaków. Otóż wydaje mi się,
że na Mazowszu zrównywano Zakon krzyżacki z templariuszami i joannitami. Oba
zakony miały swoje komandorie (siedziby) m.in. na Śląsku i w Wielkopolsce.
Konrad mazowiecki zapewne naiwnie myślał, że Krzyżacy będą postępować tak samo,
zbudują na Ziemi Chełmińskiej kilka komandorii i będą nawracać na
chrześcijaństwo Prusów. To właśnie, dlatego w latach 1225-1226 książę Mazowsza
zwrócił się do Zakonu krzyżackiego z propozycją nadania im Ziemi Chełmińskiej w
zamian za przyjęcie przez nich obowiązku obrony pogranicza Mazowsza i
pogańskich Prus. Konrad mazowiecki zapewne łudził się, że za pomocą Krzyżaków
podbije Prusy, zmarginalizuje znaczenie biskupa Chrystiana i stanie się
najpotężniejszym z książąt piastowskich.
W praktyce okazało się,
że to Zakon krzyżacki wspierany przez Fryderyka II Hohenstaufa podbił Prusy,
zbudował tam swoje państwo i zmarginalizował całą konkurencję. Mówiąc prostszym
językiem: Krzyżacy wykiwali wszystkich. ]
Wincenty
z Niałka arcybiskup gnieźnieński:
Gniezno, koniec zimy 1223 r.
-
Jak on śmie mi się przeciwstawiać? Jest tylko biskupem i to, jakiej diecezji?!
Prus, kraju, który prawie w całości jest pogański! Tylko w Ziemi Sasinów ma
jakieś tam sukcesy, u Pomezan ledwo, co kilka kościołów postawił, trochę wsi
lokował, z czego połowę mu poganie popalili. U Warmów tylko jeden gród tego
Warpody nawrócił. A poza tym nic! Pogezania, Galindia, Warmia, Barcja,
Natangia, bogaty w bursztyn Półwysep Sambijski wszędzie tam dalej królują
pogańscy bogowie, którymi brzydzi się Chrystus. Też mi diecezja! Dziesięć, no
może dwadzieścia procent chrześcijan, a reszta wrogo nastawieni poganie.
-
Arcybiskupie, ale musimy pamiętać, że Chrystiana z misją nawracania pogan w
Prusiech wysłał Henryk Kietlicz, twój poprzednik na stolcu arcybiskupim.
-
Zapamiętaj raz na zawsze! Henryk Kietlicz zmarł w 1219 roku! Teraz ja Wincenty
z Niałka jestem arcybiskupem gnieźnieńskim! Ja i tylko ja! A ty Gedko Powało
jesteś tylko biskupem diecezji płockiej. Nigdy nie zapominaj, kto stoi wyżej w
hierarchii. Biskup Chrystian o tym zapomniał i obiecuje, że pożałuje. Oj
pożałuje, że odmówił mi praw do włączenia jego diecezji pruskiej do mojej archidiecezji
gnieźnieńskiej.
-
Ale ekscelencjo o takich sprawach przecież decyduje Ojciec Święty – odważył się
zauważyć Gedko biskup płocki.
- Obecny papież tak samo jak ja jest
zaniepokojony rosnąca potęgą biskupa Chrystiana. Powiadają, że jego prawdziwym
celem jest przekształcenie pogańskich Prus w samodzielne chrześcijańskie państwo,
które by miało oddzielną metropolię.
-
Ekscelencjo to niedorzeczne! Od 1000 roku, kiedy to cesarz Otton III odbył
pielgrzymkę do grobu św. Wojciecha Polska ma tylko jedną archidiecezję, której
muszą być podporządkowane wszystkie polskie diecezje. Diecezja pruska jest
polską diecezją, która należy do metropolii gnieźnieńskiej. Nie może być
inaczej.
-
I inaczej nie będzie – odrzekł arcybiskup gnieźnieński Wincenty z Niałka –
zapewniam cię, że rosnące ambicje biskupa Chrystiana zostaną w porę
powstrzymane.
[ Wincenty z Niałka jest
postacią historyczną. Studiował za granicą, w młodości miał żonę i dwóch synów.
Ok. 1211 roku został wdowcem. W 1220 roku kapituła gnieźnieńska wybrała go na
arcybiskupa, a jej decyzję potwierdził papież. ]
Biskup
Albert von Buxhövden założyciel Rygi:
Ryga, koniec zimy 1223 r.
- Więc biskup
Chrystian dla zwiększenia swego bezpieczeństwa utworzył własny Zakon?
- Tak ekscelencjo
biskupie. Zwą ich braćmi dobrzyńskimi, ale ich pełna nazwa brzmi Pruscy Rycerze
Chrystusowi. Można ich z nami pomylić, bo noszą białe płaszcze z czerwonym
mieczem i gwiazdą. No a my twój wierny Zakon kawalerów mieczowych odziewamy się
w białe płaszcze z czerwonym krzyżem nad czerwonym mieczem, który ma rękojeść
skierowaną do góry. U braci Dobrzyńców też rękojeść patrzy ku górze. Różni nas
tylko to, co nad rękojeścią. U nich jest to gwiazda, a u nas krzyż.
-
Możliwe, że biskup Prus chciał mnie naśladować. W Europie wszyscy doskonale
wiedzą, że to ja utworzyłem wasz Zakon kawalerów mieczowych w 1202 roku, czyli
rok po założeniu Rygi i dzięki temu udało mi się podbić i schrystianizować całą
pogańską Liwonię [Łotwę]. Biskup Chrystian pewnie myśli, że dzięki zakonowi Dobrzyńców,
który utworzył uda mu się zawojować całe pogańskie Prusy. Kto wie? Kto wie?
Może i się nie myli. Poczekamy, zobaczymy jak będzie.
-
Ekscelencjo biskupie naszym największym zmartwieniem nie są Prusowie, ale
pogańska Litwa, z którą graniczymy. Ona oddziela nas od pogańskiego Półwyspu
Sambijskiego, który jest bogaty w bursztyn.
-
Wcale nie musimy podbijać dzikich Litwinów. Już i tak z pruskim plemieniem
Sambów nawiązaliśmy kontakty handlowe. Handel mojej Rygi z nadmorskimi
pogańskimi osadami na Półwyspie Sambijskim oraz z chrześcijańskim Gdańskiem i
Lubeką jest korzystniejszy od wojny. Poza tym Prusowie i Litwini wiedzą, że
mamy pokojowe nastawienie, dlatego nie prześladują naszych misjonarzy, których
na Półwyspie Sambijskim z roku na rok jest coraz więcej.
Świętopełk
II Wielki namiestnik Pomorza Gdańskiego:
Gdańsk, koniec zimy 1223 r.
-
Gdańsk po nawiązaniu stosunków handlowych z Lubeką i Rygą wyrasta na nadmorską
potęgę. Cieszę się, że moi mieszczanie mają coraz większe brzuchy i coraz
droższą odzież. Jednakże nie mogę dłużej tolerować takiego zagrożenia dla
Gdańska i innych moich miast. Podczas ostatniego ataku poganie przepłynęli
przez Nogat i zaatakowali Zantyr. Co prawda ten gród przekazałem dożywotnio
biskupowi Chrystianowi, co nie zmienia faktu, że dalej znajduje się on w
granicach mojego Pomorza Gdańskiego. Kiedy latem tego roku zorganizują kolejną
wyprawę krzyżową to weźmiemy w niej udział. Przygotuj gród w Świeciu.
Tamtejszym brodem przeprawimy się przez Wisłę do Ziemi Chełmińskiej i wesprzemy
chrześcijan w walce z pogańskimi Prusami – namiestnik Pomorza Gdańskiego był
zaniepokojony, kiedy dowiedział się o ataku Pomezan na Ziemię Chełmińską oraz
oblężeniu przez nich Zantyru.
-
Bracie, czy to, aby rozsądne wspierać biskupa Chrystiana? – Zapytał Warcisław,
brat Świętopełka II zwanego wielkim.
- Rozsądnie jest osłabić Prusów, a zwłaszcza
plemię Pomezan, od którego oddziela nas tylko Wisła i Nogat. Nie martw się nie
dopuszczę do tego żeby biskup Prus stał się zbyt potężny. Kontroluję go teraz i
mam zamiar go kontrolować w przyszłości. A jeśli nie? No cóż wypadki chodzą po
ludziach – stwierdził namiestnik Świętopełk II.
- Bracie skoro ty weźmiesz udział w krucjacie
to zapewne przybędzie też książę krakowski Leszek Biały, brat Konrada mazowieckiego.
-
Zapewne masz rację. Leszek Biały przed dwoma laty uczynił mnie namiestnikiem
Pomorza Gdańskiego. To jemu zawdzięczam swoją obecną pozycję. Jeśli do nas
wszystkich przyłączy się Henryk śląski i inni piastowscy książęta to zmiażdżymy
plemię Pomezan.
[Biskup Albert von
Buxhövden jest postacią historyczną. W 1201 roku założył miasto Ryga, a w 1202
roku w oparciu o regułę templariuszy utworzył Zakon kawalerów mieczowych. Albert von Buxhövden przy pomocy
tego zakonu w ciągu 27 lat podbił i schrystianizował Łotwę, w średniowieczu
nazywaną Liwonią.
W tym
rozdziale podczas rozmowy z fikcyjnym kasztelanem Ściborem Wojsław wspomina i
rycerskiej wsi Tuszewo, którą lokował niedaleko Lubawy. Wieś o takiej nazwie
istnieje naprawdę, podobnie istnieją w okolicy grodziska Pikowa Góra wsie Ruda
i Chrośle. Nie sprawdziłem tego dokładnie, ale podobno najstarsza historyczna wzmianka
o rycerskiej wsi Tuszewo (gmina
Lubawa) pochodzi z 1223 roku. A przynajmniej tak tu
jest napisane:
[ Konrad mazowiecki i jego żona Agafia słynęli z okrucieństwa. Wystarczy
o nich poczytać, aby dowiedzieć się, do czego byli zdolni, ba nawet książę Konrad
został ekskomunikowany za swe okrucieństwo. Trzeba
jednak przyznać, że nie wszyscy książęta piastowscy traktowali religię
przedmiotowo, jako przedłużenie polityki. W XIII w. na
dworach piastowskich dało się znaleźć ludzi, których religijność wydaje sie być
prawdziwa np. św. Kinga i jej mąż Bolesław V Wstydliwy. Oboje wzięli ślub, ale zostali
tzw. białym małżeństwem, czyli żyli bez seksu, w czystości do końca życia.
Podobno Bolesław V chodził z włosiennicą, która codziennie zadawała mu ból.
Chciał cierpieć tak jak cierpiał Chrystus. Święta Kinga
miała 12 lat, kiedy brała ślub z Bolesławem V Wstydliwym, co w tamtych czasach
było czymś absolutnie normalnym.
Świętą
została również Jadwiga Śląska żona księcia Henryka Brodatego. Jadwiga urodziła się w 1178 roku.
Wzięła ślub z Henrykiem, kiedy miała zaledwie 12 lat. Oboje małżonkowie byli
bardzo pobożni, w 1209 roku złożyli śluby czystości. Zanim to uczynili
spłodzili siedmioro dzieci.
Czytelników powieści na pewno zainteresuje fakt, że w 1229 roku Konrad
mazowiecki uprowadził do Płocka księcia Henryka Brodatego, który modlił się
podczas Mszy świętej w miejscowości Spytkowice. Ta sytuacja pokazuje różnicę
między księciem religijnym, który modli się w kościele i księciem z Mazowsza,
który potrafi porwać kogoś przemocą podczas Mszy świętej. ]
Spis Treści. Moja powieść i przerywniki z nią związane:
Ziemia Lubawska zmierzch starych Bogów (ROZDZIAŁ 3 DROGA DO LUBAWY)
Ziemia Lubawska zmierzch starych Bogów (ROZDZIAŁ 4 W LUBAWIE)
Dnia 5 sierpnia Roku Pańskiego 1222 biskup Chrystian otrzymał Ziemię Chełmińską
Ziemia Lubawska zmierzch starych Bogów (ROZDZIAŁ 6 BISKUP CHRYSTIAN I OBJAWIENIE MATKI BOSKIEJ W LIPACH ZA LUBAWĄ)
Dziś kilka słów o biskupie Chrystianie z Oliwy.
Ziemia Lubawska zmierzch starych Bogów (ROZDZIAŁ 7 LAUKS DIVANA NAD JEZIOREM ZWINIARZ POCZĄTEK KRUCJATY 1222 ROK)
Ziemia Lubawska zmierzch starych bogów (ROZDZIAŁ 8 POŁOWICZNY „SUKCES” KRUCJATY PAŹDZIERNIK 1222 ROK)
Ziemia Lubawska zmierzch starych Bogów (ROZDZIAŁ 7 LAUKS DIVANA NAD JEZIOREM ZWINIARZ POCZĄTEK KRUCJATY 1222 ROK)
Ziemia Lubawska zmierzch starych bogów (ROZDZIAŁ 8 POŁOWICZNY „SUKCES” KRUCJATY PAŹDZIERNIK 1222 ROK)
Ziemia Lubawska zmierzch starych Bogów (ROZDZIAŁ 11 Rok 1223. Oblężenie Lubawy i kolejna wyprawa krzyżowa)
Ziemia Lubawska zmierzch starych Bogów (ROZDZIAŁ 13. NOWE PRZYGODY)
Ziemia Lubawska zmierzch starych Bogów (ROZDZIAŁ 14. SEKRETY WATYKANU I ŚWIĘTA TRÓJCA Z ROMOWE)
Autor: Tomek
Kontakt:
ziemialubawska@protonmail.com
Wszelkie prawa zastrzeżone!
Jeśli chcesz skorzystać z moich materiałów najpierw zapytaj mnie o zgodę ;)