poniedziałek, 11 maja 2020

Dzień 5 maja 1882 r. - tragiczny pożar klasztoru w Łąkach Bratiańskich




W XIX i na początku XX wieku na Pomorzu, do którego zaliczamy całą Ziemię Lubawską pożarne straże ochotnicze były jednymi z nielicznych legalnych organizacji, które obok Towarzystw Czytelni Ludowych oraz Towarzystw Gimnastycznych „Sokół”[1] były ostoją polskości. Bardzo ciekawy tekst dotyczący pierwszych ochotniczych straży znajduje się w czasopiśmie Strażak, jego treść jest następująca: „Choć kierownictwo straży ogniowych najczęściej sprawowali osadnicy i koloniści niemieccy, to jednak podstawowy trzon oddziałów bojowych rekrutował się z Polaków i oni nadawali strażom w swej istocie charakter”[2]. Możemy śmiało stwierdzić, że OSP tworzone pod zaborami były organizacjami służby publicznej. Szczególnie na wsi organizacje tego typu swoją działalnością dawały przykład mieszkańcom, kultywowały i rozwijały uczucie troski o dobro innych oraz zdjęły z mieszkańców obowiązek stawiania się w miejscu pożaru. Wiejscy oraz miejscy strażacy ochotnicy przyczynili się do rozwoju wiedzy o zwalczaniu pożarów, tłumaczyli mieszkańcom jak powinni się zachowywać w kryzysowych sytuacjach, stanowili coś w rodzaju elity ochraniającej wiejską gromadę oraz mieszkańców miast przed ogniem i klęskami żywiołowymi.

Najlepszym przykładem tego jak nieskutecznie przebiegały akcje gaśnicze w okresie, w którym nie funkcjonowały zarejestrowane, posiadające własny status i odpowiednio przeszkolonych ludzi straże ogniowe jest pożar klasztoru w Łąkach Bratiańskich, który wybuchł 5 maja 1882 roku, trzy lata przed utworzeniem Ochotniczej Straży Ogniowej w sąsiednim Nowym Mieście Lubawskim. Relacje z pożaru klasztoru, w którym znajdował się cudowny obraz Matki Boskiej Łąkowskiej znamy doskonale dzięki ówczesnej prasie, a dokładnie czasopismu Pielgrzym, który na swoich stronach w następujący sposób opisuje ówczesną tragedię: „Podczas wielkiej burzy, która wybuchła o północy z dnia 5-go na 6-go b. m. (z piątku na sobotę), o 1. godzinie w nocy piorun uderzył w małą wieżę w tyle za głównym ołtarzem i ją zapalił. Gdyby rychła pomoc była na miejscu, byłoby się zapewne udało ogień na ognisko swoje ograniczyć i dalszemu rozszerzeniu się zapobiedz. Ale ponieważ, jak wiadomo, klasztor Łąkowski w skutek kulturkampfu [walki Niemców z polską kulturą] jest zamknięty, przeto ogień bez żadnej przeszkody rozszerzył się na cały dach i zniszczył całe wiązanie dachowe razem z obiema wieżami. Inni twierdzą, że piorun uderzył w główną wieżę. Bądź co bądź, główna część się spaliła, tylko wnętrze kościoła ocalało, chociaż zostało przy ratowaniu trochę uszkodzone. Obrazy, książki i inne cenne przybory kościelne wyniesiono zaraz na początku. To wszystko, prócz cudownego obrazu, który przeniesiono do kościoła nowomiejskiego, wniesiono znowu w sobotę, sadząc, że już nie ma niebezpieczeństwa. Atoli w nocy ze soboty na niedzielę wybuchł znowu pożar. Wnętrze kościoła się zapaliło. Główny ołtarz i mniejsze ołtarze, chór, obrazy i inne sprzęty, znowu do kościoła wniesione, zgorzały. Kościół od czasu wydalenia zakonników [przez władze pruskie 27 września 1875 roku] nie był zabezpieczony. Tak więc owa piękna świątynia Pańska, w której tyle milionów ludzi się modliło i odzyskało zdrowie duszy, a wielu też zdrowie ciała, leży teraz w gruzach. Nie wątpimy, że ta wieść żałosnym tonem obrzmiewać będzie przez długi czas w sercach ludu naszego nie tylko w naszych stronach, ale het daleko aż za morzem, gdzie się znajdują nasi rodacy w rozproszeniu”[3]. Gdyby w okolicznym Nowym Mieście Lubawskim lub Bratianie funkcjonowała w tamtych czasach Ochotnicza Straż Ogniowa z odpowiednim sprzętem, sikawką i zaprzęgiem konnym, to możliwe, że klasztor by uratowano.

Kolejne informacje na temat pożaru w Łąkach Brtaiańskich pojawiły się w Pielgrzymie z 16 maja 1882 roku: „Łąki nad Drwęcą. O pożarze tutejszym podajemy jeszcze niektóre szczegóły. Ludu do ratowania domu Bożego zebrała się wielka liczba, co świadczy o wielkim przywiązaniu do miejsca świętego. Z niecierpliwością domagano się otworzenia kościoła, aby można czem prędzej cudowny obraz wynieść. Ale żandarm, odwołujący się na rozkaz landrata, wzbraniał się dać klucze. Już niektórzy z niecierpliwych zabierali się do rozbijania drzwi kościelnych, gdy nadszedł sam landrat z Nowegomiasta pan Grabs von Haugsdorff i rozkazał drzwi kluczem otworzyć. Lud, po części bez należytej ostrożności, wynosił sprzęty kościelne, przy czem wiele cennych rzeczy się połamało. Dopiero gdy sklepienie się mocno rozpaliło i groziło zapadnięciem, p 7 godz. rano rozkazał p. landrat wynieść też obraz cudami słynący. Stało się to pod kierownictwem byłych prowincjałów reformackich O. Rogiera Bińkowskiego i sędziwego Onufrego Laskowskiego, którzy nadbiegli z Nowegomiasta na pierwszą wieść o pożarze. Obraz cudowny cały zasłonięty na wozie przewieziono do kościoła parafialnego w Nowemmieście. Przy wnoszeniu obrazu do kościoła, prowincyał staruszek, który prawie całe życie swoje w klasztorze łąkowskim spędził, z żałości nad spustoszeniem kościoła omdlał ale wkrótce odzyskał znowu przytomność. Powtórny ogień w kościele łąkowskim spostrzeżono dopiero w niedzielę przed południem, a więc około 24 godzin po upatrzeniu pierwszego ognia. Ludu znowu zebrała się wielka siła ale nie mając ona narzędzi do gaszenia, mało co czynić mogli. Prawie wszystko we wnętrzu kościoła się spaliło; dzwony stopiły się, tylko paramenta ocalone i złożone w hotelu Habanda. I po ugaszeniu drugiego pożaru przybywało wiele ludu aby oglądać spustoszenia na miejscu świętym”[4].


Autor: Tomasz Chełkowski



Kontakt: 
ziemialubawska@protonmail.com



Wszelkie prawa zastrzeżone!
Jeśli chcesz skorzystać z moich materiałów najpierw zapytaj mnie o zgodę ;)




[1] Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”. Organizacja ta ma ogromne zasługi w obronie polskości na ziemi lubawskiej. W latach 1893 – 1939  „Sokół” wychowywał m.in. lubawską młodzież, „wpajał” jej hasła niepodległościowe oraz dbał o jej zdrowie i rozwój fizyczny. W czasach zaboru pruskiego był nie tylko organizacją gimnastyczną, ale także ogólnospołeczną, promującą wartości patriotyczne. Przez wiele lat była to jedyna pod zaborem pruskim i w Rzeszy Niemieckiej organizacja polska krzewiącą kulturę fizyczną. Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” wypracowało własny system gimnastyczny oraz stworzyło podstawy ruchu sportowego na Pomorzu. Poza zajęciami sportowymi „Sokół” prowadził, wśród młodzieży, akcję oświatową w duchu narodowym, a w latach poprzedzających wybuch pierwszej wojny światowej rozpoczął szkolenia paramilitarne, które miały przygotować młodzież do walki o niepodległość Polski.  Poza tym członkowie „Sokoła” uczestniczyli czynnie w działaniach zbrojnych w latach 1918 – 1921, szkolili przyszłe kadry administracji państwowej, policji i wojska. Sokola idea, hasła i praca wychowawczo - sportowa w okresie międzywojennym przyciągnęła szerokie rzesze polskiej młodzieży. Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” działało w zaborze pruskim i na ziemi lubawskiej do wybuchu drugiej wojny światowej w 1939 roku.
[2] Giziński S., Porządki ogniowe Pomorza Nadwiślańskiego, Strażak, nr 10, 1981, s. 18.
[3] Pożar w Łąkach , Pielgrzym, nr 53 z 11 maja 1882, s. 2 – 3. Elektroniczna wersja dostępna w Kujawsko Pomorskiej Bibliotece Cyfrowej - http://kpbc.umk.pl/dlibra/publication?id=37840&tab=3
[4] Łąki nad Drwęcą , Pielgrzym, nr 55 z 16 maja 1882, s. 3 – 4.