czwartek, 25 marca 2010

Tradycje Wielkanocne na Ziemi Lubawskiej

Wielkanoc w tradycji chrześcijańskiej jest uważana za „święto świąt”. Dla ludności wiejskiej święta te były ściśle związane z obrzędami wiosennymi. Od niepamiętnych czasów poprzedzał je Wielki Post, który rozpoczynał się w Środę Popielcową. Jest to wyjątkowy dzień rozpoczynający czterdziestodniowy, nie licząc niedziel okres oczekiwania na Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Okres ten zgodnie z tradycją nawiązuje do pobytu Syna Bożego na pustyni, gdzie kusił Go szatan i namawiał do przełamania postu. Jezus udał się na pustynię zaraz po tym jak został ochrzczony przez Jana Chrzciciela: „Potem Duch zaprowadził Jezusa na pustynię, aby Go tam kusił szatan. Jezus pościł przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy; później poczuł głód. Wtedy przystąpił do niego kusiciel i rzekł mu: „Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz by te kamienie stały się chlebem.” Lecz on odparł: „Napisane jest nie samym chlebem żyje człowiek, lecz wszystkim co Bóg zrządzi” (Mt, 4, 1 – 4).

Tydzień poprzedzający Środę Popielcową dawniej zwano Tłustym Tygodniem, rozpoczynał go Tłusty Czwartek. Były to dni wielkiego obżarstwa, które miało „napełnić brzuchy” na cały post. Kolejnym ważnym wydarzeniem jest Niedziela Palmowa, która rozpoczyna Wielki Tydzień poprzedzający Wielkanoc. Według tradycji ten wyjątkowy dzień symbolizuje wjazd Jezusa do Jerozolimy. Według Biblii ludzie kładli u Jego stóp palemki: „Bardzo wielu z ludu rozścielało swe płaszcze na drodze, inni znów obcinali gałęzie z drzew i zaścielali nimi drogę” (Mt, 21, 8 – 9). Mieszkańcy Ziemi Lubawskiej, po powrocie z kościoła uderzali się lekko poświęconymi palmami, co miało symbolizować wzajemne przekazanie sobie mocy. Chłopcy zyskiwali dzięki temu siłę, a dziewczęta urodę. Podczas tej czynności powtarzano: „Nie ja biję, wierzba bije”. Później gospodarz uderzał palmą o najcenniejsze domowe przedmioty, a na końcu zatykał ją za święty obraz. Palemka chroniła gospodarza oraz jego rodzinę i dobytek przed wszelkimi nieszczęściami.

Niezwykłego uroku tym świętom nadają znane już u Fenicjan, Chińczyków i Persów pisanki, które pojawiły się w Polsce w X wieku. W rodzimych religiach Słowian i Sasinów z Ziemi Lubawskiej kult jajka był znany od pokoleń. Dla pogan jajko było symbolem odradzającego się życia dlatego bez problemu zaakceptowali pisanki jako jeden z elementów chrześcijańskiego święta. Kościół sprawił, że poświęcone i pomalowane jajko uzyskało nowe znaczenie, jego przyniesienie pod dach przez gospodarza symbolizowało dobro i szczęście. Pochodzący ze wsi Targowisko prof. Falkowski pisze, że okoliczni mieszkańcy zawsze byli przywiązani do tej tradycji. W jego rodzinie w Wielką Sobotę zawsze przygotowywano „święcone”, malowane na różne kolory jaja, kiełbasę, chleb, szynkę oraz ciasto, które w specjalnych koszykach zanosiło się do kościoła, gdzie kapłan dokonywał ich poświęcenia.

Podczas śniadania w niedzielę Wielkanocną zawsze dzielono się poświęconym jajkiem z bliskimi. Dzięki temu umacniały się więzi rodzinne, a najbliżsi zyskiwali ochronę przed złymi mocami. Świąteczne śniadanie było czymś wyjątkowym, szczególnie wyczekiwanym przez najmłodszych. Był to pierwszy syty posiłek po czterdziestodniowym poście, a posty w XIX i pierwszej połowie XX wieku były traktowane poważnie! W środy, piątki i soboty nie wolno było jeść mięsa dlatego gospodyni karmiła domowników kapustą i kluskami polanymi olejem lnianym. Teofil Ruczyński wspomina, że w Wielki Piątek wielu starszych nie jadło nic, a małym dzieciom nie dawano tego dnia masła, mleka, jaj i sera.

Chata Żmijewskiego ze Złotowa. Zdjęcie zrobiłem w Muzeum Ziemi Lubawskiej

Na przestrzeni wieków narodziło się wiele przesądów związanych z jajkiem. Wierzono, że dotknięcie zwierzęcia poświęconym jajkiem ochroni je przed chorobami i urokami, a rozsypanie zgniecionych skorupek dookoła domu ochroni go przed wszelkim złem. Chłopi zakopywali skorupki w narożnikach pól co miało zapewnić im urodzaj. Woda, która pozostała po ugotowaniu jaj była najlepszym lekarstwem na ból zębów. Podobno dziewczęta, które wypiły taką wodę stawały się piękniejsze.

Bardzo charakterystycznym elementem Wielkanocy, który ma wiele wspólnego z przedchrześcijańską tradycją jest drugi dzień świąt, czyli lany poniedziałek. Zwyczaj polewania wodą sięga dawnych germańskich tradycji. Dla pogan wzajemne polewanie wodą oznaczało radość związaną z odejściem złej zimy. Poza tym wierzono, że taka czynność zapobiega chorobom i sprzyja płodności. Chrześcijaństwo nadało temu zwyczajowi nowego znaczenia, woda stała się symbolem oczyszczenia i uzyskała moc zmywania grzechów. Z dawnej pogańskiej tradycji pozostała wiara, że lany poniedziałek symbolizuje urodzaj i odnawianą zdolność ziemi do wydawania plonów. Zgodnie z tradycją tego dnia praktykuje się „dyngusa” oraz odwiedza krewnych. Podczas odwiedzin najmłodsi smagają gospodynię i gospodarza rózgą – z zielonych brzozowych gałązek. Istnieje wiele wersji różnych regionalnych zwrotów, które wypowiada się podczas smagania, oto jedna z nich: „Dyngus, dyngus po dyngusie – Leży placek na obrusie, - Pani kraje, Pan rozdaje, - Proszę o malowane jaje”.

Sasini, czyli dawni mieszkańcy Ziemi Lubawskiej wierzyli w wędrówkę dusz. Dla nich było oczywiste, że śmierć najbliższego nie oznacza końca i odrodzi się on jako jeden ze swoich krewnych, będzie jednym z dzieci, które przyjdą na świat po jego śmierci. Z drugiej strony wiara ta nie była wystarczająca by mogli oni objąć swoim umysłem kolejny i najważniejszy element chrześcijańskich świąt Wielkanocnych, czyli Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa obchodzone po pierwszej wiosennej pełni księżyca, która wg kalendarza gregoriańskiego przypada między 21 marca a 25 kwietnia - dla pogan zmartwychwstanie ciała Jezusa i zapowiedź, że wszystkie ciała zmartwychwstaną było trudne do zrozumienia. Sasini, podobnie jak Słowianie przed przyjęciem chrześcijaństwa czcili naturę i we wszystkim widzieli Boga, było to coś w rodzaju panteizmu. Biblia mówi o nich w następujący sposób: „(…) z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła nie poznali Twórcy, lecz ogień, wiatr, powietrze chyże, gwiazdy dookoła, rwącą wodę lub światła niebieskie uznali za bóstwa, które rządzą światem (…) Ci jednak na małą zasługują naganę, bo wprawdzie i oni błądzą, ale Boga szukają i pragną Go znaleźć. Obracając się bowiem wśród jego dzieł, badają i ulegają pozorom, bo piękne to na co patrzą” (Księga Mądrości 13, 2 – 7).


Autor: Tomasz Chełkowski

Kontakt: 
ziemialubawska@protonmail.com





Wszelkie prawa zastrzeżone!
Jeśli chcesz skorzystać z moich materiałów najpierw zapytaj mnie o zgodę ;)

piątek, 12 marca 2010

Kurzętnik w czasach przedchrześcijańskich (cz. 1)

Rynek w Kurzętniku
Dawno temu, zanim na Ziemi Lubawskiej pojawili się pierwsi chrześcijanie mieszkańcy tych terenów wyznawali swoją rodzimą religię, którą od niepamiętnych czasów przekazywano z ojca na syna. Podbój Zakonu krzyżackiego i jego nienawiść do innych niechrześcijańskich praktyk sprawiły, że z czasem zniszczono wszystko to co symbolizowało dawne pruskie wierzenia. A szkoda bo stanowiły one korzenie wszystkich mieszkańców obecnego województwa warmińsko – mazurskiego, które pokrywa się z terenem dawnych pogańskich Prus.

Podstawowym elementem dawnych pruskich wierzeń był kult przyrody, który zawsze rodził się na terenach pokrytych gęstą puszczą, licznymi bagnami, rzekami i jeziorami. Gęste zalesienie powodowało, że stan wód był wysoki, a jeziora głębsze niż obecnie. Później cywilizacja chrześcijańska zapoczątkowała masową wycinkę drzew, co z kolei obniżyło poziom wód. Można śmiało stwierdzić, że ówczesna Ziemia Lubawska była jedną wielką puszczą, która do czasu przybycia Krzyżaków trwale powstrzymywała marsz chrześcijan na te tereny. Wróćmy jednak do rodzimych wierzeń Prusów, które „kręciły się” wokół przyrody.

Krzyżacki kronikarz Piotr z Dusburga tak oto pisał o religii Prusów: „Prusowie nie znali pojęcia Boga (…) byli ludźmi prostymi, nie potrafili wyobrazić Go sobie w umyśle, w ogóle nie mogli dowiedzieć się o Nim z pism. Bo nie znali pisma (…) Wobec czego pozostawali w błędzie, ponieważ czcili każde stworzenie jak boga a mianowicie słonce, księżyc i gwiazdy, pioruny, ptaki, zwierzęta czworonożne, a nawet także ropuchę”. Charakterystycznym elementem pruskiej religii były specjalne miejsca kultu, zwane „Świętymi Gajami”. Jeden z takich gajów znajdował się w Kurzętniku, wsi położonej nad rzeką Drwęcą niedaleko Nowego Miasta Lubawskiego. Miejscowi mieszkańcy nazywali go „Ciemnikiem” i czcili w nim pogańskie bóstwo o imieniu Kurcho. Jest bardzo prawdopodobne, ze nazwa wsi wywodzi się od nazwy czczonego przez jej budowniczych bóstwa (lub demona).

Istnieje jednak grono historyków, które twierdzi, że etymologia nazwy Kurzętnik wywodzi się „od kurzu, a to dlatego, że na górze kurzętnickiej za czasów pogańskich płonął wieczny ogień święty, z którego się po prostu kurzyło, co widoczne było z daleka, a również wskazywało dogodne przejście przez Drwęcę”. Poza „Świętym Gajem” z Kurzętnika w granicach ziemi lubawskiej znajdowały się jeszcze dwa takie miejsca. Jedno pogańskie miejsce kultu znajdowało się w Łąkach Bratiańskich (tam Prusowie czcili Majumę, pogańską boginię wiosny) – gdzie według legendy w XIII wieku doszło do objawień NMP, a drugie w Lipach pod Lubawą.

Święte Gaje - to odpowiedniki chrześcijańskich świątyń. Były to miejsca pełne pięknych drzew, które czczono i wśród, których składano ofiary licznym bogom. Taki rodzaj kultu jest charakterystyczny dla europejskich wierzeń przedchrześcijańskich, które były politeistyczne. Kult drzew i natury był rozpowszechniony u większości ludów tamtej epoki i epok poprzednich – szczególnie jest to widoczne wśród plemion celtyckich, słowiańskich i pruskich.

Święte Gaje na terenie Ziemi Lubawskiej były ogrodzone płotem z ozdobnymi bramami i wejściem, a słowo gaić pierwotnie oznaczało – zamykać ogrodzeniem. Poganie składali w nich ofiary swoim licznym bogom. W zamierzchłych czasach na w granicach ziemi lubawskiej istniały trzy święte gaje: w Kurzętniku, Lipach i w Łąkach Bratiańskich gdzie Prusowie czcili boginię wiosny – Majumę. Dzięki źródłom wiemy, że jeszcze na początku XIII wieku poganie z ziemi lubawskiej składali w gajach ofiary tej bogini. Ofiary składano dwa razy w roku: wiosną i w czasie żniw. Schodzili się wówczas wszyscy do świętego gaju pod święte drzewo (w Łąkach takim drzewem była Lipa) by biesiadować, modlić się i odprawiać różne obrzędy religijne.


Bibliografia:
Korecki Andrzej, Sanktuarium Maryjne w Łąkach Bratiańskich, Pelplin 2002.
Grabowski Stanisław, Z dziejów Kurzętnika i okolic, Warszawa 2008.
Drwęca, Powiatowy Biuletyn Kulturalno - Historyczny, styczeń - marzec 2007, nr 1.

Z internetu:
Przybylski Maciej, Początki chrześcijaństwa w Polsce
Agnosiewicz Mariusz, Pogromcy świętych gajów


Turniej rycerski na ruinach zamku kapituły chełmżyńskiej w Kurzętniku. Zamek znajduje się na wysokim wzgórzu, w dolinie rzeki Drwęcy. U podnóża góry leży wieś (do 1905 roku miasto) Kurzętnik. Tereny te znajdują się w granicach historycznej Ziemi Lubawskiej, którą kiedyś zamieszkiwali członkowie pruskiego plemienia Sasinów (Zajęcy). 



Autor: Tomek

Kontakt: 
ziemialubawska@protonmail.com









Wszelkie prawa zastrzeżone!
Jeśli chcesz skorzystać z moich materiałów najpierw zapytaj mnie o zgodę ;)

wtorek, 9 marca 2010

Folklor ziemi lubawskiej (cz. 1)

Zanim przejdę do opisywania folkloru na ziemi lubawskiej postaram się wyjaśnić samo pojęcie, które dla wielu osób może brzmieć obco. Otóż słowo folklor pochodzi od angielskiego folk-lore i w dosłownym tłumaczeniu oznacza wiedzę ludu. Jest to bardzo szeroko rozumiane pojęcie, w skład którego wchodzi ubiór oraz sztuka ludowa, taniec, pieśni, literatura, baśnie, podania, legendy, gwara, przysłowia, a nawet obrządki pogrzebowe, obchodzenie świąt i wszystko to co dotyczy codziennego życia określonej społeczności – w tym wypadku mieszkańców ziemi lubawskiej, czyli terenów położonych po obu stronach rzeki Drwęcy oraz Welu.

Na przestrzeni wieków wśród ludności ziemi lubawskiej wyodrębniła się pewna odrębność kulturowa. Okoliczni mieszkańcy przywiązali się do swojej Małej Ojczyzny, niezależnie od przynależności państwowej posługiwali się językiem polskim oraz swoim własnym lubawskim dialektem (gwarą), mieli swoje miejscowe wierzenia oraz zwyczaje świąteczne, weselne i pogrzebowe. Dzięki badaniom wiemy, że wytwarzali również własne, charakterystyczne dla tego obszaru stroje.

Dzięki prowadzonym w latach 70 badaniom Wiesławy Standary, znanej lubawskiej plastyczki udało się odtworzyć wygląd odświętnych strojów noszonych przez mieszkańców Lubawy, Nowego Miasta Lubawskiego oraz Lidzbarka Welskiego i wszystkich okolicznych wsi. Dowiedzieliśmy się, że ubiór męski oraz damski był zróżnicowany w zależności od użytych materiałów, kroju oraz, wieku i zamożności mieszkańców. Stroje wytwarzano z materiałów dostępnych na miejscu, a w wypadku ziemi lubawskiej był to len oraz wełna. Miasteczkiem, które słynęło z hodowli owiec i wyrobów wełnianych był Kurzętnik, miasteczko położone u podnóża góry na szczycie, której znajdują się ruiny zamku kapituły chełmińskiej.

Strój męski:
Jednym z tutejszych strojów odświętnych były dwuczęściowe garnitury, które ubierał chłop podczas świąt kościelnych oraz pan młody (i goście?) na swoim ślubie. W dni powszednie chłopi nosili sukmanę, czyli okrycie wierzchnie pokrywające całe ciało. Pod sukmanę zakładano kamizelkę (zwaną bruszlac lub westka) – długą do pasa.
Charakterystycznym elementem lubawskiego stroju weselnego był wysoki kapelusz pilśniowy (filcowy) oraz szerokie spodnie w kolorze modrym, czasem zielonym. Mieszkańcy północnej i północno zachodniej ziemi lubawskiej nosili obcisłe bluzy z niebieskiego sukna, zapinane pod szyją na haftkę. Bluzy te zwano wamsami. Ostatnim elementem stroju pana młodego były buty, tzw. skorznie. Strój odświętny dodatkowo zdobiono różnokolorowymi dodatkami.



Stanik kobiecy (po lewej) oraz damski czepek – rekonstrukcja Wiesławy Standary
(fot. Standara Wiesława, op. cit., s. 10)
   
  
Rekonstrukcja damskiego i męskiego stroju noszonego na ziemi lubawskiej w XIX wieku dokonana przez Wiesławę Standarę w 1977 roku
(fot. Standara Wiesława, op. cit., s. 7 - 9)
 
  


















Od lewej: Rekonstrukcja damskiej i męskiej odzieży noszonej przez mieszkańców ziemi lubawskiej w pierwszej poł. XIX wieku (rys Marii Boguszewskiej opracowany na podstawie materiałów dra Aleksandra Błachowskiego (fot. Z biegiem Drwęcy…, przewodnik, s. 78); od prawej: Burka lniana, wykonana w Grabowie w 1890 roku. Jest jednym z eksponatów Muzeum Ziemi Lubawskiej w Nowym Mieście Lubawskim (fot. z archiwów własnych).

Strój damski:
Charakterystycznym elementem odświętnego stroju Pań był czepek. Kobiety zamężne oraz panny młode nosiły czepki, których denka wyszywano złotem lub srebrem. Obwiązywano je różnej wielkości chustkami; zimą wielkimi grubymi, latem cienkimi i mniejszymi. Dziewczęta zaś nosiły na głowie tylko chustki lub też chodziły z gołą głową, opuszczając warkocze. Kolejnym elementem damskiej odzieży na terenie ziemi lubawskiej były: płócienna koszula z długimi rękawami, suknia (jednoczęściowa kieca) lub spódnica oraz stanik i fartuch. Bogatsze niewiasty zimą nosiły bogato zdobione kaftany, ze świecącymi guzikami. Jeśli zaś chodzi o damskie obuwie to panie z terenów lubawszczyzny latem zakładały na nogi tzw. trzewiki płytkie, a zimą sznurowane trzewiki skórzane. Uzupełnieniem stroju tak jak w wypadku odświętnej odzieży męskiej były różnobarwne dodatki.



Bibliografia:
Falkowski Jan, Ziemia Lubawska, Toruń 2006.
Standara Wiesława, Tradycyjny strój lubawski, rekonstrukcja, Olsztyn 1984 (wersja elektroniczna książki: kliknij lub kliknij)
Z biegiem Drwęcy, przewodnik, Toruń 2008.
Wiesław Niesiobędzki, Folklor i zwyczaje na ziemi lubawskiej (wersja internetowa: kliknij

Zdjęcie burki lnianej pochodzi z mojego domowego archiwum.
Rekonstrukcje (rysunki) strojów zaczerpnąłem z internetowej wersji książki Pani Wiesławy Standary.


Autor: Tomek

Kontakt: 
ziemialubawska@protonmail.com






Wszelkie prawa zastrzeżone!
Jeśli chcesz skorzystać z moich materiałów najpierw zapytaj mnie o zgodę ;)