Artykuł przeznaczony
dla wszystkich. Bardzo zachęcam aby czytelnicy mojej powieści zapoznali się z
nim dokładnie oraz z poprzednim artykułem z 5 sierpnia 2015 r.
(Przypisy w
kwadratowych nawiasach są moje)
Wojciech Kętrzyński był historykiem,
który zmarł prawie sto lat temu, dokładnie 15 stycznia 1918 roku. Urodził się z
niemieckim nazwiskiem Albert von Winkler i pewnie by zmarł myśląc, że jest Niemcem,
gdyby nie list, który otrzymał od siostry w roku 1856. Z tegoż listu dowiedział
się, że ma polskie pochodzenie, jest Polakiem, którego rodzinę zniemczono. Był
to okres zaborów, Polski na mapach Świata i Europy nie było, kraj taki nie
istniał. Albert von Winkler z listu od siostry dowiedział się jeszcze, że jego
dawne rodowe nazwisko brzmi Kętrzyński. List ten zmienił jego życie. Od tego
dnia Wojciech Kętrzyński zainteresował się polską historią i rozpoczął naukę
języka polskiego, który opanował perfekcyjnie. Warto zaznaczyć, że w 1859 r.
zdał egzamin maturalny, a 13 października tego roku rozpoczął studia
historyczne na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Albertyna w Królewcu.
Urzędową zmianę imienia i nazwiska na Wojciech Kętrzyński przeprowadził w roku
1861. Dał on przykład swemu rodzeństwu, które poszło w jego ślady. W 1873 roku
Kętrzyński otrzymał stanowisko sekretarza naukowego w bibliotece Zakładu Narodowego
im. Ossolińskich we Lwowie. W 1875 r. w
sierpniu wziął ślub ze swoją narzeczoną Wincentyną z Klińskich. Rok później
urodził się im syn. W 1876 roku został nie tylko ojcem ale również dożywotnim dyrektorem
Ossolineum. Oto przykład jego pięknej, patriotycznej postawy:
"Wiarę, mowę
ukraść mi mogliście,
Ale serca z piersi nie
wyrwiecie.
Serce me zostanie
zawsze polskie!"
Wojciech Kętrzyński
"W ojczystym kraju"
– źródło: wikipedia.org/wiki/Wojciech_K...
Jednym z najwspanialszych dzieł
Wojciecha Kętrzyńskiejgo jest napisana w języku polskim i wydana we Lwowie w
1882 roku książka pt.: „O ludności polskiej w Prusiech niegdyś
krzyżackich”. Książka ta jest wspaniała, bogata w informacje oparte na
źródłach, które istniały sto lat temu i które pochłonęły zawieruchy wojen
światowych. Fragmenty wielu cennych tekstów, tysięcy dokumentów przetrwały
dzięki Kętrzyńskiemu. I jeszcze jedno
autor raczej ostrożnie powołuje się na Kronikę Piotra z Dusburga wiedząc, że
był to członek Zakonu krzyżackiego. Osobiście uważam, że nie można wierzyć we
wszystko co napisał Piotr z Dusburga ponieważ był to kronikarz stronniczy,
który umniejszał jak tylko mógł rolę biskupa Chrystiana, krytykował i odbierał
ludzkie cechy pogańskim Prusom jak tylko potrafił i wychwalał Zakon krzyżacki
pod Niebiosa. W swojej kronice starał się uzasadnić to, że Konrad
mazowiecki słusznie uczynił wzywając w 1226 roku jego zakon. Czytając Kronikę Piotra z
Dusburga i wierząc w nią bezkrytycznie uzyskujemy obraz w moim mniemaniu mocno
mijający się z rzeczywistością i praktycznie bagatelizujący całą działalność
misyjną podejmowaną w Prusach przed przybyciem Zakonu krzyżackiego.
Poniżej dodaję wam wybrane przeze
mnie fragmenty z książki Wojciecha Kętrzyńskiego dotyczące Ziemi Lubawskiej:
STR. 46 i 47:
„Prusacy [chodzi o pogańskich Prusów] byli, czego
nawet przyjaciele im nie zaprzeczają, narodem charakteru łagodnego i wielce
gościnnym. Nie lubowali się w strojach; łoże ich było twarde; delikatnych i
wyszukanych potraw nie jadali; w użyciu napojów nie byli wstrzemięźliwi;
panowie i bogacze pijali kumys, lud uboższy i niewolnicy miód; piwa nie znali.
Mając gościa w domu, prędzej nie przestawali go częstować, aż gość razem z
gospodarzem i całym domem był bez przytomności. Żony kupowano; stanowisko ich
domu było poślednie; wobec męża żona była sługą a zazwyczaj zabijania
dziewcząt, skoro ich więcej nad potrzebę urodziło, nie mógł się przyczynić do
wskrzeszenia serdecznego stosunku pomiędzy żoną a mężem. Wobec doznanej urazy
nie znali Prusacy przebaczenia; krew tylko krwią okupywać było można. Skłonni
byli także do samobójstwa, mianowicie gdy nieprzewidziane nieszczęście serce
ich napełniło trwogą. (…) trudnili się rolnictwem, pszczelnictwem, rybołówstwem
i polowaniem dzikich zwierząt, na których w obszernych lasach tamtejszych nie
zbywało (…)
Religia ich polegała na czci sił przyrodzonych, uosobionych w postaciach
licznych bogów i bożków (…) Prócz bogów swych otaczali pewną czcią t.z. [tzw. –
przypis a.b.] święte gaje, święte pola i źródła, których było niemało w
Prusiech. Ciała umarłych palono wyprawiwszy im naprzód stypę; a ze wierzyli, że
na tamtym świecie każdy żyć będzie jak na ziemi, palono z nimi wszystko, co na
ziemi miało dla nich wartość, jak broń, konie, niewolników i niewolnice, psy i
sokoły, oraz inne sprzęty. Po zwycięstwie czynili ofiarę bogom z jeńców, a
przed każdym ważniejszem przedsięwzięciem radzili się wyroczni”.
STR 48:
„Krzyżacy na zajętych przez siebie ziemiach nie znaleźli wsi, lecz tylko
osady pojedyncze bezimienne, nazwy bowiem były przywiązane do ziemi, a nie do
osad pojedynczych. W najdawniejszych dokumentach mowa tylko o „Terre,
territoria, campi, loci itp.”. Zwróćcie uwagę, że w mojej powieści również podkreślam, że
na Ziemi Sasinów i w całych Prusach nie znano wsi tylko luksy z grodami i
porozrzucanymi gospodarstwami (tzw. kaym).
STR 49:
Wojciech Kętrzyński podaje ciekawe
informacje na temat kupców i targów na terenie pogańskich Prus. „Potrzeba bowiem wymiany produktów krajowych
na towary zagraniczne a mianowicie na broń, żelazo, sól, otworzyła już wcześnie
miejsca, w których nie tylko krajowcy się schodzili, aby nawzajem wymieniać swe
towary, lecz gdzie kupcy pograniczni i nawet zamorscy z towarami swoimi
stawali. Aby to umożebnić w kraju takim jak Prusy, miejsca takie i targi same
musiały mieć charakter święty, zapewniający wolność i bezpieczeństwo tak osób
jako też towarów, bo inaczej by na targ taki nikt nie jechał. Nie powinniśmy
jednak sobie wyobrażać jakoby miejsca , na których targi się odbywały, były
podobne w czemkolwiek do miast naszych. Bynajmniej. Nie istniały w Prusiech
miasta”. Zauważcie, że w mojej powieści w rozdziale pierwszym wspominam o
tych targach, pruskich przewodnikach a potem o tym, że Prusowie nie znają
miast. [Chociaż były nadmorskie osady np. w Sambii ale te kwestie poruszam w
dalszych rozdziałach powieści wiec na razie je zostawmy]. W mojej powieści piszę,
że pierwszym miastem, które była budowane przez chrześcijan na terenie Prus
była Lubawa co pasuje ale udowodnić się tego nie da.
STR: 50:
LITWINI NAPADLI NA ZIEMIĘ LUBAWSKĄ
„Podczas walki nawet z zakonem, gdzie cały
naród pruski zewsząd zagrożony niejako ciągle był na stopie wojennej, wyprawy
pruskie do Polski nie liczyły nigdy zbyt wielu uczestników a śmieszną wcale nam
się nie wydaje wiadomość Dusburga o splądrowaniu i spustoszeniu Polski przez 20
Prusaków [chodzi o pogańskich Prusów – przypis a.b.]. Tak jeszcze roku 1303 pięćdziesięciu Litwinów wpadło do ziemi
lubawskiej, zrabowało kilka wsi i wymordowało lub w niewolę zabrało niemało
chrześcijan”.
STR 57:
Tylice, Kazanice – polskie przedkrzyżackie nazwy.
„Zachodzi jednak wielka różnica pomiędzy
prawem, które książęta polscy mieli do ziemi lubawskiej a tem co mieli do ziemi
saskiej [Ziemi Sasinów] i gołędzkiej. Ziemie te ostatnie były niegdyś zdobyte,
ale nigdy nie zajęte, bo Mazowsze pograniczne, wówczas stosunkowo słabo
zaludnione, miało dla swych mieszkańców podostatkiem ziemi nieuprawionej; nie
było wiec jeszcze potrzeby ani nawet możności zajęcia ziem zdobytych i
osadzenia na nich kolonistów polskich. Ziemia zaś lubawska była nie tylko
zdobyta ale i rzeczywiście zajęta; miała już swoję ludność polską i wsie
polskie, choć może nieliczne (…) tam [na Ziemi Lubawskiej] już przed przybyciem
Krzyzaków było nieco ludności polskiej, dowodzi polska nazwa Lubowa czyli dziś
Lubawa (…) spotykamy na ziemi lubawskiej wsie z nazwami polskiemi i niemieckimi,
a że polskie nazwiska po większej części są stare na to wskazują miejscowości jak
Tylice, Kazanice i t.p., które zwykle oznaczają wsie osadzone poddanymi
książęcymi; należą wiec niewątpliwie do czasów przedkrzyżackich. Tego rodzaju
jest także miejscowość targowisko pod samą Lubawą, które nazwisko oznacza
miejsce, gdzie niegdyś targi z Prusakami się odbywały. Gdy Krzyżacy przybyli,
znaleźli już polską nazwę, którą swoim zwyczajem przekręcili na Targewisch,
Therwisch. Że zaś gospodarstwo polskie było już rozpowszechnione po całej ziemi
[lubawskiej] wynika stąd, że przy zakładaniu wsi nie wyznaczono tutaj pól In campo
i t.p. jak to bywało w pruskich okolicach”. Jak zauważyliście w mojej
powieści pierwsze wsie na Ziemi Sasinów (Ziemi Lubawskiej) pojawiły się dopiero
wraz z osadnikami, którzy przybyli z Mazowsza, Wielkopolski i Niemiec zachęceni
misją chrystianizacyjnę biskupa Chrystiana. Akcja mojej powieści cały czas
rozgrywa się w roku 1222, a więc na długo przed przybyciem na te tereny Zakonu krzyżackiego.
STR 72 - 75:
Biskup Prus
„Wskutek
gorliwej pracy i usilnej obrony wolności nawróconych wobec książąt polskich i
pomorskich, liczba wiernych w Prusiech tak się powiększyła, że stolica
apostolska widziała się zniewoloną ustanowić dla nich osobnego biskupa. (…)
wybór mógł paść tylko na zakonnika Krystyna [Chrystiana – mój przypis], od wielu lat już w Prusiech pracującego,
który jak Perlbach wskazał, prawdopodobnie był członkiem jednego z zakonów
cysterskich (…) Wyświęcony został na biskupa (…) nawróceni pospieszyli
wyposażyć swego biskupa dobrami, potrzebnemi do utrzymania godności. I tak
Filip Warpoda i jego ziomkowie podarowali mu swoje posiadłości w Łężanii
niedaleko drużyńskiego jeziora a Paweł Surwabuno i jego ziomkowie swe włości,
które mieli pod Lubawą. Krystyan [Chrystian] był na najwyższym szczeblu swego powodzenia. Ustanowienie jednak
biskupstwa i wyposażenie Krystyna [ Chrystiana] dobrami pruskiemi wywołało wielkie rozdrażnienie pomiędzy Prusakami
[Prusami] poganami, którzy w tem
wszystkiem upatrywali zawiązki obcego panowania nad sobą. Podnieśli więc broń przeciw
nawróconym i ich pasterzowi, a zachęciło ich do tego jeszcze to, że książę Konrad
mazowiecki wówczas haniebnie pozbawił życia wojewodę Krystyna [zabito go w
1217 r.], który był postrachem pogan.
Bulle papieskie lat następnych ciągle zwołują chrześcijan na wyprawy krzyżowe
przeciw Prusakom [Prusom] celem
obrony nowonawróconych. Tak opiewają bulle z lat 1217, 1218, 1220 i 1221.
Wołanie o pomoc nie było bez skutku, hufce krzyżowe przybyły do ziemi
chełmińskiej i robiły stąd swe wypady przeciw Prusakom [Prusom pogańskim]. Ochroniły więc dostatecznie nowonawróconych
i odparły zamachy pogan, że Krystyan znów swobodniej mógł działać. [Krzyżowcy
zapewne atakowali pogańskich Prusów w Pomecanii i tej części Ziemi Sasinów,
która opierała się działalności biskupa Chrystiana]. Zamyślał nawet zakładać szkółki misyjne, oraz wykupywać dziewczęta
pruskie przeznaczone tamtejszym zwyczajem na śmierć, aby je chować po
chrześcijańsku; postawił także kilka kościołów”.
„Ta okoliczność, że wyprawy krzyżowe szły z
ziemi chełmińskiej, musiała na nią ściągnąć gniew Prusaków i zemstę a zemsta
nie dała długo na siebie czekać . Roku bowiem 1220 nawał pruski [z
Pomezanii?] uderzył na nią, przyszedł
widać niespodziewanie, bo wielu Polaków znalazło śmierc lub dostało się do
niewoli. (…) Klęska była wielka a spotkała nie tylko Polaków, lecz także Krystyna
[biskupa Chrystiana] i dobra jego w
Prusiech położone [m.in. na Ziemi Sasinów]. Wzgląd na położenie biskupa, oraz okoliczność, że Krystyan [biskup
Chrystian], głoszący z upoważnienia papieskiego wojnę świętą przeciw poganom,
zdawał się być najodpowiedniejszą osobą nie tylko do obrony wiernych [neofitów]
lecz także ziemi chełmińskiej,
spowodowały księcia Konrada [Mazowieckiego] i szlachtę miejscową [baronów, rycerstwo i biskupa płockiego;
chodzi o traktat łowicki z 5 sierpnia 1222 roku] do wielkich donacji dla niego, oraz do wyposażenia go władzą biskupią w
obrębie ziemi chełmińskiej, która należąc do owej chwili do dyecezyi płockiej,
tym sposobem została przyłączona do biskupstwa pruskiego. Równocześnie łączyli
się książęta, biskupi i panowie polscy do walki z Prusakami [Prusami pogańskimi],
bo w latach 1222 i 1223 widzimy ich dążących do ziemi chełmińskiej. Z lat
następnych mało posiadamy wiadomości, a z nich tylko tyle poznać można, że
misya nie zaniechałą swoich prac w Prusiech. I pokój był zachowany pomiędzy
Polską i Prusami; stosunki musiały być nawet dobre, skoro Prusacy w
porozumieniu z książętami polskimi i za ich namową rzucają się (1226-1227) na
neofitów mieszkających w posiadłościach pruskich książąt mazowieckich”.
Spis Treści. Moja powieść i przerywniki z nią związane:
Ziemia Lubawska zmierzch starych Bogów (ROZDZIAŁ 1 PRASTARA KNIEJA)
Ziemia Lubawska zmierzch starych Bogów (ROZDZIAŁ 2 SPOTKANIE)
Ziemia Lubawska zmierzch starych Bogów (ROZDZIAŁ 3 DROGA DO LUBAWY)
Ziemia Lubawska zmierzch starych Bogów (ROZDZIAŁ 4 W LUBAWIE)
Ziemia Lubawska. Kilka faktów przydatnych dla czytelników powieści.
Ziemia Lubawska zmierzch starych Bogów (ROZDZIAŁ 5 RYCERZ KTÓRY STARA SIĘ PRZESTRZEGAĆ KODEKSU)
Dnia 5 sierpnia Roku Pańskiego 1222 biskup Chrystian otrzymał Ziemię Chełmińską
Autor: Tomasz Chełkowski
Kontakt:
ziemialubawska@protonmail.com
Wszelkie prawa zastrzeżone!
Jeśli chcesz skorzystać z moich materiałów najpierw zapytaj mnie o zgodę ;)