Na zdjęciu: Rzeźbiona szopka Pana Bolesława Tkaczyka (rok 2012) w Kościele pw św. Tomasza Apostoła w Nowym Mieście Lubawskim
Święta Bożego Narodzenia, a szczególnie wieczór Wigilijny w historii naszego kraju zawsze zajmowały miejsce wyjątkowe. Szczególnie gorliwie obchodziliśmy je w okresach trudnych, kiedy nasza Ojczyzna przeżywała ciężkie chwile. Jedna z takich chwil nastała w roku 1792 - tuż przed drugim rozbiorem Rzeczypospolitej. To właśnie wtedy w Wigilię Bożego Narodzenia roku 1792 w Starym Kościele Farnym w Białymstoku zabrzmiała po raz pierwszy kolęda "Bóg się rodzi, moc truchleje..." napisana przez Franciszka Karpińskiego. Nazwano ją "Pieśnią o Narodzeniu Pańskim". W okresie rozbiorów i potem pod zaborami dla Polaków szczególne znaczenie miała ostatnia, czyli piąta zwrotka tej kolędy:
"Podnieś rękę, Boże Dziecię,
błogosław Ojczyznę miłą,
w dobrych radach, w dobrym bycie,
wspieraj jej siłę swą siłą..."
Jaki wyglądały tradycyjne święta w Polsce i na Ziemi Lubawskiej?
Z czym Ci się kojarzy tradycyjne Boże Narodzenie? Gdybyśmy zadali
to pytanie mieszkańcom naszego kraju to większość z nich zapewne by zaczęła opowiadać
o prezentach, świętym Mikołaju w czerwonym stroju z długą brodą, przystrojonej
choince i obfitej uczcie wigilijnej oraz syto zastawionych stołach podczas
świąt. Takie wyobrażenie świąt Bożego Narodzenia dominuje wśród Polaków w XXI
wieku. Ale ile wspólnego ma ono z dawnymi tradycjami?
Święty Mikołaj jako "dziadek z brodą" jest
stosunkowo nowym tworem wymyślonym przez Koncern Coca Coli. Gdybyśmy cofnęli
się w czasie np. do XVII wieku (czasy Trylogii Sienkiewicza) to byśmy nie
zobaczyli nikogo w takim stroju roznoszącego prezenty. Zresztą to samo dotyczy
czasu zaborów i Polski międzywojennej, czyli II RP (1918 - 1939).
Dawniej gdybyśmy zapytali o św. Mikołaja to uzyskalibyśmy
odpowiedź, że był on biskupem z Miry
(obecnie miasto Demre w Turcji). Byśmy zapewne usłyszeli legendy związane z
postacią tego wyjątkowego świętego, o tym jak rozdawał ludziom prezenty i
czynił cuda. Dziś w XXI wieku niewiele osób potrafi opowiedzieć historię św. Mikołaja. Tymczasem jest to postać
fascynująca. Według podań otrzymał on po rodzicach spory majątek, którym
podzielił się z potrzebującymi. Dużo można by o Nim napisać ale nie jest to
celem niniejszego artykułu.
Co jest ważne? Ważna jest świadomość, że do
początków XX wieku jedynym św. Mikołajem jakiego znali ludzie był biskup z
Miry żyjący na przełomie III i IV w. n.e. W licznych legendach, które rodzice opowiadali
swoim dzieciom utrwalił się on jako stary biskup z brodą, często w infule (mitrze) i z pastorałem.
W tym miejscu warto zadać pytanie. Co sprawiło, że znana, utrwalona w tradycji wizja św. Mikołaja biskupa
zaczęła zanikać na początku XX wieku? Otóż fakty są takie, że wizję tą
zniszczył producent "odrdzawiacza", który niszczy zdrowie wielu
polskich dzieci - mam oczywiście na myśli Koncern Coca Coli! W 1930 roku Koncern ten stworzył reklamę, w której kreował konsumpcyjną wizję św. Mikołaja
dla mas. Ludzie oczywiście "łyknęli" to i zaczęli powoli zapominać o
tradycyjnym (jedynym i prawdziwym) Mikołaju,
który był świętym, biskupem.
A co z choinką? W wielu artykułach znajdziecie informacje, że zwyczaj strojenia drzewka wywodzi się z wierzeń pogańskich. Fakty są jednak takie, że zwyczaj strojenia drzewka na Boże Narodzenie w Polsce pojawił się na przełomie XVIII i XIX wieku (nasza Ojczyzna była wówczas pod zaborami). początkowo drzewka strojono tylko w miastach. Później ta "nowoczesna" praktyka rozpowszechniła się również na wsiach.
Zobacz starą reklamę Coca Coli:
A jak było na Ziemi
Lubawskiej?
Mieszkańcy Ziemi Lubawskiej przygotowywali się do świąt Bożego
Narodzenia (25 grudnia) dwa, a czasem nawet trzy tygodnie wcześniej. Boże Narodzenie
okoliczni mieszkańcy oraz sąsiedni Mazurzy nazywali Gwiazdką lub Godami. W
tym miejscu należy podkreślić wyjątkowość tego święta i poprzedzającego je
okresu zwanego adwentem. W
kalendarzu liturgicznym pierwsza niedziela adwentu rozpoczyna rok liturgiczny
(kościelny). Tak się składa, że pogańscy Prusowie również w tym okresie
przygotowywali się do wejścia w swój nowy rok. Zbieżność praktyk chrześcijańskich i staro – pogańskich wynika z
faktu, że Kościół nie znając prawdziwej
daty narodzin Zbawiciela wyznaczył w IV w. n.e. obchód Bożego Narodzenia na
dzień zimowego święta solarnego, które przypada 25 grudnia. W ten sposób
pogańskie święto solarne zostało zastąpione świętem kościelnym.
Wigilia w lubawskim dialekcie jest Wilią i zawsze obchodzi
się ją w sposób uroczysty. Jeszcze w XIX i pierwszej połowie XX wieku było
normalne, że tego dnia już od południa nikt nie pracował – wierzono, że w tym
czasie grasują duchy i praca mogłaby je rozzłościć. Wieczerzę wigilijną
podawano tradycyjnie wraz z pierwszą gwiazdką.
Przedchrześcijańscy mieszkańcy Ziemi Lubawskiej w okresie
wprowadzonych tu w średniowieczu świąt Bożego Narodzenia (i innych) obchodzili
uroczyście święto plonów związane z zaklinaniem urodzaju na rozpoczynający się
nowy rok. Sama Wigilia również ma w sobie wiele pogańskich elementów, takich jak np: liczba potraw na wigilijnym
stole.
W wielu wsiach i miasteczkach wieczerzę tego dnia przyrządza
się z siedmiu, dziewięciu, a czasami z dwunastu różnych potraw. Pierwsze
zestawienie liczb wywodzi się z wierzeń pogańskich, w których liczby 9 i 7
przynosiły szczęście. Natomiast liczba 12 symbolizuje apostołów, siedzących
obok Chrystusa podczas Ostatniej Wieczerzy. Podobnie zwyczaj zostawiania
jednego wolnego miejsca przy wigilijnym stole. Pierwotnie poganie podczas posiłku pozostawiali jedno wolne nakrycie
dla zmarłego przodka. Kościół natomiast nadał temu zwyczajowi inne
znaczenie, a dokładnie przekonał ludzi, że wolne miejsce czeka na żywą osobę,
np. na wędrowca, który może niespodziewanie odwiedzić rodzinę radującą się
podczas wigilijnej kolacji z narodzin Zbawiciela. Prusowie zamieszkujący Ziemią Lubawską byli ludem gościnnym, do którego przemawiało takie tłumaczenie. Ponad
to przy wigilijnym stole kładziono siano na obrusie oraz praktykowano zwyczaj
dzielenia się białym opłatkiem między sobą oraz ze zwierzętami. Prof. Jan Falkowski
z UMK autor książki "Ziemia Lubawska" wspomina, że ze zwierzętami zawsze
dzielono się specjalnym kolorowym opłatkiem.
Zgodnie ze starym
zwyczajem lubawska młodzież o zmierzchu, tuż po wieczerzy wigilijnej, chodziła
po wsi przebrana za babę i dziada, kominiarza, bociana z czerwonym dziobem i
długimi szczypcami, często trzymając w ręku rózgi. Jeden z gwizdów (przebierańców) jeździł na sztucznym koniu zrobionym z
drewna lub tektury i straszył dzieci, a bocian szczypał młode panny. Kominiarz
smolił sadzą dziewczęta, a dziad z babą zbierali do koszy datki w postaci świątecznych
wypieków i pieniędzy na wspólną kolację. We wsi Targowisko Dolne na Ziemi
Lubawskiej tradycja przebierania się za gwizdów zamarła dopiero w latach
osiemdziesiątych XX wieku. Teofil Ruczyński wspomina, że jeszcze w pierwszej
połowie XX wieku, kiedy rodzina po wieczerzy wigilijnej siedząc przy choince
śpiewała kolędy ktoś przebrany za gwizda potrafił
im przerwać uderzając rózgami w szyby okien. Przerażający gwizd po wejściu do
izby najczęściej żądał by dzieci zmówiły pacierz.
W okresie zaborów oraz
w odrodzonej Polsce nie było zwyczaju, który by nakazywał obdarowywanie dzieci
przez rodziców lub kogoś przebranego za św. Mikołaja drogimi prezentami. Teofil
Ruczyński wspomina, że „(…) prezenty
takie jak łyżwy, narty, zegarki czy rowery były nie do pomyślenia, nawet koń na
biegunach, czy „prawdziwa” fabryczna lalka były nieosiągalnym marzeniem.
Dzieciom dawano przede wszystkim podarunki praktyczne (…)”. Najczęściej były to
ubrania.
Zgodnie z najstarszą i prawdziwą tradycją, której obcy jest święty Mikołaj w czerwonym kubraczku i z dużym brzuchem stworzony w XX wieku przez Coca – Colę dzieci stawiały na oknie talerz na „boże dary”, do którego jak wierzono o północy Pan Jezus kładzie świąteczne podarki. Wiara w cudowne podarunki od Niebios pozostawała w umyśle ówczesnych dzieci dość długo. We wsiach Ziemi Lubawskiej często dzieci w wieku 9 – 10 lat ciągle wierzyły, że prezenty przynosi Jezus. Po drugiej wojnie światowej postępujący konsumpcjonizm oraz laicyzacja społeczeństwa przekształciły tą piękną tradycję w puste przekazywanie prezentów, często bez pasterki i jakiejkolwiek namiastki sacrum.
Zgodnie z najstarszą i prawdziwą tradycją, której obcy jest święty Mikołaj w czerwonym kubraczku i z dużym brzuchem stworzony w XX wieku przez Coca – Colę dzieci stawiały na oknie talerz na „boże dary”, do którego jak wierzono o północy Pan Jezus kładzie świąteczne podarki. Wiara w cudowne podarunki od Niebios pozostawała w umyśle ówczesnych dzieci dość długo. We wsiach Ziemi Lubawskiej często dzieci w wieku 9 – 10 lat ciągle wierzyły, że prezenty przynosi Jezus. Po drugiej wojnie światowej postępujący konsumpcjonizm oraz laicyzacja społeczeństwa przekształciły tą piękną tradycję w puste przekazywanie prezentów, często bez pasterki i jakiejkolwiek namiastki sacrum.
Okres świąt Bożego
Narodzenia trwał aż do dnia Trzech Króli. W rodzimym dialekcie ten wyjątkowy
czas nazywano dwunastnicą lub dwunastką.
Kolędnicy
na Ziemi Lubawskiej
W okresie świątecznym
od niepamiętnych czasów, po miastach oraz wsiach chodzili kolędnicy z szopką
lub z gwiazdą, własnoręcznie skonstruowaną z drewnianych listewek, które były
oklejone kolorową bibułą. Całość była umocowana na długim drążku.
W okresie zaborów kolędowanie miało ogromne znaczenie dla przetrwania języka polskiego, który był wyniszczany i znienawidzony przez Niemców.
Dzięki tej pięknej tradycji, która w nieco zmienionej formie dotrwała do dnia dzisiejszego dzieci poprzez naukę i śpiewanie kolęd miały możliwość zetknięcia się z polską mową. Elementem tradycji, który nie dotrwał do naszych czasów jest wygłaszanie wierszowanej oracji po odśpiewaniu kolędy, którą dzieci składały życzenia odwiedzanym osobom. Oto dwie z sześcio zwrotkowej oracji przytoczone z książki Teofila Ruczyńskiego:
W okresie zaborów kolędowanie miało ogromne znaczenie dla przetrwania języka polskiego, który był wyniszczany i znienawidzony przez Niemców.
Dzięki tej pięknej tradycji, która w nieco zmienionej formie dotrwała do dnia dzisiejszego dzieci poprzez naukę i śpiewanie kolęd miały możliwość zetknięcia się z polską mową. Elementem tradycji, który nie dotrwał do naszych czasów jest wygłaszanie wierszowanej oracji po odśpiewaniu kolędy, którą dzieci składały życzenia odwiedzanym osobom. Oto dwie z sześcio zwrotkowej oracji przytoczone z książki Teofila Ruczyńskiego:
My
z kolędą przychodzimy
w
wasze nikłe progi,
co
najlepsze wam życzymy
Na
ten roczek nowy.
Zdrowia,
zdrowia najlepszego
dla
całej rodziny,
ażebyście
dnia każdego
Wszyscy
zdrowi byli.
Ołtarz św. Mikołaja w Kolegiacie pw. św. Tomasza Apostoła w Nowym Mieście Lubawskim
W nowomiejskim kościele znajduje się kilkanaście pięknych barokowych ołtarzy. Każdy kto wchodzi do Kolegiaty głównym
wejściem napotka po lewej stronie XVII wieczny ołtarz św. Mikołaja. W
ufundowanym przez Pawła i Jadwigę Działyńskich barokowym ołtarzu
znajduje się obraz św. Mikołaja. Na obrazie z prawej strony biskupa klęczą trzy
dziewczyny. Obraz nawiązuje do legendy mówiącej o tym jak Mikołaj podarował posag w
postaci trzech sakiewek złota trzem biednym pannom. Poza centralnym
obrazem św. Mikołaja ołtarz zdobią obrazy: św. Franciszka z Asyżu, św. Antoniego Padewskiego i św. Jadwigi Śląskiej. Poza tym w tym
późnorenesansowym ołtarzu są przedstawione figury dwóch świętych Męczenników.
Ołtarz św. Mikołaja w Kolegiacie w Nowym Mieście Lubawskim |
Zdjęcia rzeźbionej szopki Pana Bolesława Tkaczyka (rok 2012) w Kościele pw św. Tomasza Apostoła w Nowym Mieście Lubawskim: