wtorek, 5 stycznia 2010

Znaczenie bitwy pod Grunwaldem


Na polach Grunwaldu - zdjęcie zrobione podczas 600 - lecia Bitwy w 2010 roku.
 
Wstęp:
Bitwa pod Grunwaldem (15 lipca 1410) na stałe zapisała się w świadomości Polaków, a opowieści o bohaterskim królu Jagielle, który rozgromił "złych" Niemców w wielu tutejszych domach opowiada się do dnia dzisiejszego. W lipcu tego roku przypada 600 - letnia rocznica bitwy, która na zawsze zmieniła codzienne życie mieszkańców tych terenów. W tym krótkim wstępie chciałbym pokazać jak uroczyście niegdyś wspominano wielkie zwycięstwo Polaków nad wojskami Zakonu krzyżackiego. Działo się to 15 lipca 1934 roku w 524 rocznicę bitwy. W tym wyjątkowym dniu na wyspie Jeziora Radomno (w okresie międzywojennym w Radomnie przebiegała polsko - niemiecka granica) swój obóz rozłożyła 46 Pomorska Drużyna Harcerzy im. Jana III Sobieskiego z Nowego Miasta Lubawskiego by przyjąć w swoje szeregi nowych członków.

W kulminacyjnym punkcie uroczystości, wywołani imiennie harcerze stanęli w szeregu i wypowiedzieli pamiętne słowa przysięgi: "W 524 rocznicę zwycięstwa grunwaldzkiego wobec wszystkich zebranych wyrażam gotowość złożenia przyrzeczenia harcerskiego". Następnie dodawali: "Mam szczerą wolę całym życiem pełnić służbę Bogu i Ojczyźnie; nieść chętnie pomoc bliźnim; być posłusznym prawu harcerskiemu". W dalszej części uroczystości do wzruszonych harcerzy podchodzili ich wychowawcy oraz działacze Koła Przyjaciół Harcerstwa i przypinali im krzyże harcerskie (...).

Jak widzimy w okresie międzywojennym przywiązanie do tradycji grunwaldzkiej było bardzo duże, a jak jest na początku XXI wieku? Czy mieszkańcy tych terenów kochają swoją Ojczyznę równie mocno jak Polacy żyjący w II RP? Na te pytania każdy z nas musi sobie odpowiedzieć sam.

Zanim przejdę do części historycznej chciałbym przytoczyć piękny wiersz Teofila Ruczyńskiego, lokalnego patrioty i poety urodzonego w 1896 roku we wsi Zwiniarz. Treść wiersza, spisanego w 1911 roku jest następująca:

Błyszczą oręże,
Jadą rycerze,
Jagiełło i Witold ich wiodą.
Na mnichów fałszywych,
Krzyżaków zdradliwych,
Co Polskę niszczą wojenną pożogą.

Na Lidzbark, Dąbrówno
Z potęgą ogromną
Idą zastępy w dziejową godzinę:
Polacy, Litwini,
Mężni Rusini,
A Zyżko czeską wiedzie drużynę.

Pod Grunwald przybyli,
Oręże dobyli,
Każdy z nich stanął gotowy,
Krzyżaków pobili,
Kraj sławą okryli,
W ów rok pamiętny, dziejowy.

Minęły wieki -
czas już daleki,
Tylko historia te chwile przyzywa,
A drogi te dawne,
Pochodem wojsk sławne,
Lud szlakiem Jagiełły nazywa.




Muzeum Grunwaldu 
(przed remontem)






Historia i tradycja grunwaldzka na Ziemi Lubawskiej:
Dnia 9 lipca 1410 roku, kilka dni przed bitwą pod Grunwaldem, granice Ziemi Lubawskiej przekroczyły dowodzone przez króla Władysława Jagiełłę wojska polsko – litewskie, które rozbiły obóz w pobliżu Lidzbarka Welskiego, złupionego prędzej przez litewskich żołnierzy wraz z kościołem za co na rozkaz księcia Witolda dwaj Litwini sami musieli postawić sobie szubienicę i powiesić się w obecności całego rycerstwa. Następnego dnia wielka armia ruszyła na północ. Przebywszy dwie mile przez Mroczno i Mroczenko wojska zatrzymały się między wsiami Krzemieniewo - Gwiździny i jeziorem Rubkowo. Polski król Władysław Jagiełło rozkazał rozbić nad jeziorem obóz, a następnie wysłał szpiegów (zwiadowców) w stronę zamku kapituły chełmżyńskiej w Kurzętniku, który strzegł brodu (płycizny, przeprawy) przez rzekę Drwęcę. Okazało się, że załogę zamku stanowi oddział krzyżacki, a przeprawa (bród) na rzece została umocniona. Wysłani przodem zwiadowcy zaskoczyli krzyżackich pachołków, którzy poili w rzece konie i nie spodziewali się ataku z zaskoczenia. Dzięki ich nieuwadze wojska sprzymierzone zagarnęły około pięćdziesięciu koni.

            Okazało się, że Wielki Mistrz ściągnął na kurzętnicki zamek doborowe oddziały kuszników i łuczników oraz rozstawił kilkadziesiąt dział tzw. bombard, które miały ostrzeliwać wojska przeciwnika podczas przeprawy przez rzekę.  Polski król otrzymawszy meldunki o obecności nieprzyjaciela zwołał naradę i powołał ośmiu członków Rady Wojennej. W skład Rady weszli: Witold książę litewski, Mikołaj Trąba (podkanclerzy Koronny, a od 1417 roku pierwszy prymas Polski), Zbigniew z Brzezia (marszałek Królestwa), Sędziwój z Ostroroga (wojewoda poznański), Mikołaj z Michałowa (wojewoda sandomierski), Piotr Szafraniec z Pieskowej Skały (podkomorzy krakowski), Jan z Tarnowa oraz Krystyn z Ostowa. Żyjący w XV wieku Kronikarz Jan Długosz zapisał o Radzie Wojennej powołanej nad Jeziorem Rubkowo następujące słowa: "Ci ośmiu mężowie w tajemnicy naradzali się o wszystkim (...), a zwłaszcza którędy prowadzić wojsko i w których by miejscach obierać stanowiska, używając ku temu dwóch przewodników: Trojana z Krasnegostawu i Jana Grynwalda (...) obydwaj z Prus rodem, wszystkie miejsca tameczne, drogi i przesmyki dobrze znali"

                Długosz wspomina o dwóch pruskich przewodnikach i opisuje tereny Ziemi Lubawskiej tak jakby był to obszar Prus. My historycy i regionaliści najczęściej nazywamy te tereny pograniczem. W XIII/XIV wieku było to pogranicze słowiańsko-pruskie i chrześcijańsko-pogańskie. Później mówiło się już o pograniczu polsko-krzyżackim. Długosz, w XV wieku, najwyraźniej tereny te uważał po prostu za obszar Prus i stąd konieczni byli pruscy przewodnicy.

            Zadaniem wspomnianej Rady Wojennej było ułatwienie królowi podjęcia decyzji o dalszych działaniach wojennych. Polskie dowództwo zdecydowało się wysłać do obozu krzyżackiego parlamentariusza, który potwierdził, że pod Kurzętnikiem stoi sam Ulryk von Jungingen razem z głównymi siłami Zakonu. Władysław Jagiełło pierwotnie planował przeprawę przez Drwęcę i marsz na krzyżacką twierdzę w Malborku. Król Władysław Jagiełło dowiedziawszy się o silnych umocnieniach na Drwęcy i obecności licznych wojsk krzyżackich zmienił plany i o świcie 11 lipca zdecydował, że skieruje swoje wojska z powrotem w stronę Lidzbarka Welskiego i Działdowa. Jeszcze tego samego dnia wojska polsko – litewskie rozbiły obóz w pobliżu wsi Wysoka pod Działdowem, w którym znajdował się krzyżacki zamek.

Kolor różowy symbolizuje umocnienia przygotowane przez Zakon krzyżacki. Natomiast kolorem niebieskim oznaczono trasę, którą wojska polsko-litewskie dotarły nad Jezioro Rubkowo, a następnie wycofały się w stronę Lidzbarka Welskiego. Polski król Władysław Jagiełło trzeźwo ocenił sytuację i nie zaatakował umocnionego zamku w Kurzętniku. Kto wie jak potoczyłby się losy Polski gdyby wówczas podjął inną decyzję? Jedno jest pewne. Próba przeprawy przez Drwęcę w Kurzętniku skończyłaby się dla wojsk polsko - litewskich sromotną klęską.


Kolejnym krokiem Władysława Jagiełły było zdobycie wspomnianego Działdowa, a zaraz po nim zamku w Nidzicy. Dnia 13 lipca wojska polsko – litewskie ruszyły przez Skrupie, Turzę Wielką i Uzdowo do Dąbrówna, które zdobyły pierwszym szturmem. Nocą z 14 na 15 lipca armia pod wodzą polskiego króla opuściła Dąbrówno i ruszyła w kierunku wsi Grunwald gdzie doszło do jednej z największych bitw średniowiecznej Europy. Obecnie droga wiodąca przez Lidzbark Welski do Grunwaldu nosi nazwę „Szlak Jagiełły” i stanowi jedną z wielu atrakcji turystycznych Ziemi Lubawskiej.

11 lipca 1410 roku Ulryk von Jungingen, wielki mistrz Zakonu krzyżackiego rozzłoszczony genialnym posunięciem króla polskiego udał się razem z wojskami na zamek Bratiański, gdzie 12 lipca zebrali się najwięksi dostojnicy krzyżaccy i odbyli naradę na której zdecydowali, że zaatakują wojska polsko – litewskie w okolicy wsi Grunwald, Łodwigowo i Stębark (Tannenberg). Jagiełło rezygnując z przeprawy przez Drwęcę w okolicy Kurzętnika pokrzyżował plany wielkiego mistrza, który był przekonany, że to właśnie tam dojdzie do decydującego starcia. Dowodzą tego liczne przygotowania prowadzone przez Ulryka von Jungingena, który 2 lipca przybył do Kurzętnika, wzmocnił tutejszą załogę oraz rozkazał umocnić brody na Drwęcy. Poza tym wielki mistrz rozkazał umocnić nasypami brzegi rzeki, w które wbito ostro zakończone pale. Kolejnym krokiem krzyżackiego przywódcy było zgromadzenie głównych sił zakonu na zachodnim brzegu Drwęcy, na równinie między Kurzętnikiem a Nowym Miastem Lubawskim. 7 lipca wójt bratiański oraz komtur ostródzki otrzymali rozkaz natychmiastowego marszu na Kurzętnik tym samym w tej małej miejscowości zgromadziły się prawie wszystkie wojska zakonu. Stanisław Grabowski w książce Z dziejów Kurzętnika i okolic opisuje te wydarzenia następująco: „Prawie wszystkie siły krzyżackie zostały zgrupowane pod Kurzętnikiem, gdyż tu bowiem ostatecznie wielki mistrz postanowił rozegrać walną bitwę z silniejszym przeciwnikiem. Ulryk von Jungingen planował dopuścić armię polsko – litewską do atakowania przez brody Drwęcy i jej umocnionych brzegów, zdziesiątkować ją ogniem kilkudziesięciu lżejszych i ciężkich dział oraz pociskami tysięcy strzelców – kuszników i łuczników, a gdy w szeregach królewskich powstanie popłoch i dezorganizacja – uderzyć całą jazdą zakonną i doszczętnie rozgromić przeciwnika”.

We wtorek 15 lipca 1410 roku obie armie spotkały się w okolicy wsi Grunwald, Stębark i Łodwigów. Armia Jagiełły liczyła 30 tys. zbrojnych. Krzyżaków zaciężnych było o połowę mniej. W bitwie, po stronie rycerzy zakonnych walczyły wojska biskupie z terenu klucza lubawskiego oraz 26 chorągiew złożona z wojsk wójtostwa bratiańskiego i klucza kurzętnickiego. Na czele chorągwi (po stronie Krzyżaków) stał wójt bratiański Jacob von Rederna.

Bitwa trwała 6 godzin. Armia krzyżacka została rozgromiona, a jej wódz wielki mistrz Ulryk von Jungingen poległ. Zwycięstwo polskiego króla miało ogromne znaczenie dla ówczesnej sytuacji w Europie i umocniło znaczenie Polski na arenie międzynarodowej. Po bitwie zwycięskie wojska Jagiełły zajęły Lubawę, Nowe Miasto Lubawskie, Kurzętnik oraz zamek komturów krzyżackich we wsi Bratian, który na mocy króla przejął Jan Kretkowski, starosta Olsztynka.

Istnieje legenda o zamku bratiańskim, która opisuje te wydarzenia. Głosi ona, że rycerze zakonu byli pewni zwycięstwa nad wojskami polsko – litewskimi i przygotowali wielkie zapasy jedzenia oraz 50 wielkich beczek wina. Wszystko złożono w zamkowych piwnicach, aby po zwycięstwie zorganizować wspaniałą ucztę dla dostojników krzyżackich. Jak wiemy potencjalni biesiadnicy zginęli na polach Grunwaldu, a beczki z winem ciągle czekają na szczęśliwca, który je odnajdzie. Niestety Bratian i wszystkie wymienione prędzej miejscowości w 1411 roku na mocy postanowień pierwszego pokoju toruńskiego powróciły pod zwierzchnią władzę Zakonu.

Klęska Krzyżaków odbiła się wielkim echem nie tylko wśród mieszkańców Ziemi Lubawskiej ale też w całej Rzeczypospolitej, ba mówiono o niej w całej Europie!

Dnia 15 lipca 1410 roku narodziła się wspaniała grunwaldzka tradycja, która odegrała szczególną rolę w pielęgnowaniu i umacnianiu przywiązania okolicznych mieszkańców do polskości oraz na stałe wpisała się w tradycję ludową omawianego obszaru. Opowieści o bohaterstwie Polaków i zwycięstwie nad Niemcami były ważnym elementem propolskich działań zwłaszcza w okresie zaborów. Józef Śliwiński pisze, że legendy o bitwie pod Grunwaldem opowiadano przez wiele wieków po wojnie, a właściwie w wielu tutejszych rodzinach opowiada się je do dnia dzisiejszego.

Jedno jest pewne, masy wojsk, które przeszły wówczas przez omawiane tereny oraz krzyżacka armia czyhająca na Jagiełłę pod Kurzętnikiem musiały zrobić na okolicznych mieszkańcach ogromne wrażenie. Narodziło się wówczas wiele legend, z których przytoczę tylko jedną opowiadającą o nieszczęsnym rycerzu krzyżackim z kurzętnickiego zamku. Treść legendy jest następująca: „Przed grunwaldzką bitwą przebywał na zamku w Kurzętniku Krzyżak, który często i zapamiętale grał na swojej lutni. Z ulubionym instrumentem, który przynosił mu szczęście, nie rozstawał się nawet w podróży. Nagły i niespodziewany dla Krzyżaków odwrót wojsk polsko litewskich spod Kurzętnika, wywołał w armii Zakonu spore zamieszanie. W rozgardiaszu tym rycerz – lutnista, spiesząc do swej chorągwi, zapomniał zabrać lutnię. Przypomniał sobie o niej dopiero wtedy, gdy znalazł się w zwartym szyku bojowym na polu bitwy pod Grunwaldem; wkrótce też poległ w boju. Po pewnym czasie zburzony został kurzętnicki zamek. Ciszę zaległą jego ruiny przerywa tylko raz w roku żałosna muzyka”. Podobno od 15 lipca 1410 roku, w każdą rocznicę bitwy, na ruinach zamku kurzętnickiego rozlega się nocą żałosna muzyka. Wielu okolicznych mieszkańców twierdzi, że to ów rycerz gra na swojej lutni.


Autor: Tomasz Chełkowski

Kontakt: 
ziemialubawska@protonmail.com






Wszelkie prawa zastrzeżone!
Jeśli chcesz skorzystać z moich materiałów najpierw zapytaj mnie o zgodę ;)